Po zajściach podczas marszu prokuratura postawiła zarzuty 16 osobom. Wystąpiła o aresztowanie Kamila K., wobec pozostałych 15 podejrzanych zastosowano dozór policji.

Reklama

Marsz Równości, który w sobotę przeszedł przez Lublin, był blokowany i atakowany przez agresywnych przeciwników. Doszło do starć z policją, która skutecznie ochroniła marsz i przeprowadziła przez miasto.

Kamil K. usłyszał zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych przy użyciu kamieni, przez rzucanie nimi w kierunku policjantów. Zarzucono mu też udział w "nielegalnym zbiorowisku odbywającym się równolegle do legalnego zgromadzenia". Mężczyzna przed prokuratorem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Z pozostałych zatrzymanych sześć osób usłyszało zarzuty "udziału w zbiegowisku, wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczali się gwałtownego zamachu na osoby (...), a występki te miały charakter chuligański", za co grozi do 3 lat więzienia.

Reklama

Kolejnym sześciu osobom dodatkowo postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjantów podczas służby, znieważenia ich lub użycia przemocy w celu zmuszenia do zaniechania czynności służbowych. Te czyny zagrożone są karami więzienia odpowiednio do lat 3 oraz do 1 roku.

Dwie osoby usłyszały zarzuty pobicia dwóch osób, przez szarpanie ich, popychanie i uderzanie pięściami po głowie i twarzy. Za te czyny grozi im pozbawienie wolności do 3 lat.

Jedna z zatrzymanych osób usłyszała zarzut stosowania przemocy wobec małoletniej w celu zmuszenia jej do zaniechania niesienia flagi. Za takie naruszenie nietykalności cielesnej osoby małoletniej grozi do 3 lat więzienia.

Reklama

W sobotę policja kilkakrotnie udaremniła próby blokowania marszu. Użyła pałek, gazu łzawiącego, granatów hukowych i armatki wodnej. Funkcjonariusze byli obrzucani kamieniami i butelkami, w stronę maszerujących osób leciały też petardy. Ośmiu policjantów zostało niegroźnie rannych, jeden z nich nadal przebywa w szpitalu.

Zatrzymano 21 osób. Pięć odpowiada za popełnienie wykroczenia polegającego na przeszkadzaniu w przebiegu legalnego zgromadzenia. Jedna z tych osób została ukarana mandatem, pozostali odmówili przyjęcia mandatów, ich sprawy policja skieruje do sądu. Analizowane są zapisy monitoringu, policja zapowiedziała kolejne zatrzymania uczestników sobotnich zajść.