Małżeństwo P. pochodziło z Leżajska, ale przed wielu laty przyjechali na Śląsk za pracą. On dorobił się posady sztygara na kopalni w Mysłowicach, ona z wykształceniem podstawowym nigdy nie skalała sobie rąk pracą - czytamy w "Fakcie".

"Miała tylko ambicje, a nic od siebie nie dawała. Z Bronka ciągnęła pieniądze. Nawet obiadów mu nie gotowała. Urobiła sobie opinię męczennicy i ludziom wmawiała, że Bronek się nad nią znęca. To były kłamstwa. Ta kobieta powinna gnić w więzieniu do końca życia, za to co zrobiła Bronkowi - mówi "Faktowi" Zenon Gawryluk, szwagier zamordowanego sztygara.

Był rok 1998. W Mysłowicach Krystyna P. mieszkała pod jednym dachem z Bronisławem. Ich dwie córki już dawno wyszły za mąż i były na swoim. I chociaż Bronisław P. był już na emeryturze górniczej, to jeszcze dorabiał, aby wykończyć ich dom przy ul. Zapolskiej w Mysłowicach. Krystyna nic nie robiła. W ich małżeństwie od kilku lat zaczęło się źle układać.

Reklama

"Bronek nie mógł jej już dłużej znieść. Pewnie dlatego, że pozwała go do sądu o alimenty. Wygrała, bo niepracującą, prześladowaną żonę udawała. On potem z każdej fuchy musiał się tłumaczyć przed sądem, bo Kryśka, gdy tylko się dowiadywała, że on dorabia, wnosiła o podwyżkę alimentów" - mówi na łamach "Faktu" Katarzyna P., jedna z sąsiadek Bronisława P. "On był oszczędny, ona rozrzutna. Szastała jego pieniędzmi" - dodaje Jan Łabecki, najbliższy przyjaciel Bronisława. "Ale wreszcie wystąpił o rozwód z kobietą, która kłamała, że on się nad nią znęca. Czekał na wyrok rozwodowy, który miał zapaść 23 marca 1998r., jak na zbawienie. Nie doczekał..." - mówi zdruzgotany Jan Łabecki.

Krystyna P. czuła, że po rozwodzie nic nie dostanie, a że bardzo kochała pieniądze, zaplanowała zbrodnię i wynajęła do niej Sławomira P. ps. Kiler. Niski, chudy i niepozorny człowieczek, ktory zabijał, bo też kochał pieniądze - dowiadujemy się z "Faktu".

Płatny morderca wykonał robotę za 5 tysięcy zł. Wywabił Bronisława P. z domu i strzelił do niego kilka razy. W głowę... Po zabójstwie Krystyna P. szybko sprzedała dom w Mysłowicach wart 120 tysięcy zł i kupiła mieszkanie w Tychach. Żyła jak pączek w maśle - bulwersuje się "Fakt". Nie przewidziała tylko jednego, że zabójca wpadnie w ręce policji i ją wyda. Trafiła do więzienia w 2000 r. Dostała wyrok 15 lat za zlecenie zabójstwa. Dzisiaj siedzi w Zakładzie Karnym w Lublińcu i... cały czas pobiera emeryturę po mężu, którego kazała zamordować - 1550 zł miesięcznie!

Rodzina Bronisława P. poruszyła już niebo i ziemię, aby odebrać jej pieniądze. "Jeśli tak bardzo nienawidziła Bronka i kazała go zabić, to dlaczego korzysta z jego majątku? Dlaczego bierze po nim pieniądze? Będziemy walczyć o zmianę polskiego prawa, chcemy ją pozbawić renty po Bronisławie" - mówi "Faktowi" rodzina zamordowanego. Krystyna P. odsiedziała już siedem lat. Zostało jej jeszcze osiem, ale już za rok może się starać o warunkowe zwolnienie.



Złoty interes czarnej wdowy

130 000 zł - tyle pieniędzy wpłynęło na konto Krystyny P. przez siedem lat odsiadywania wyroku

149 000 zł – tyle jeszcze wpłynie, nim Krystyna P. odbędzie całkowitą karę 15 lat więzienia

120 000 zł - tyle zarobiła zbrodniarka, sprzedając dom w Mysłowicach, który dostała po mężu