W ostatniej chwili mieszkańcy kamienicy zdołali uciec z walącego się domu. Pod gruzami został dorobek ich życia. Strażakom udało się ocalić część dobytku jedynie mieszkańcom parteru, bo na wejście na wyższe piętra ledwie trzymającego się w posadach domu nie zezwolił wezwany na miejsce inspektor nadzoru budowlanego.

Dlaczego kamienica się rozpadła? To ustali specjalna komisja. Na razie wiadomo tylko tyle, że w sobotę, kiedy runęła szczytowa ściana budynku, trwały w nim prace remontowe. Jedna z rodzin dobudowywała pokój, który miał być miejscem nauki dla ich syna.

Właściciel firmy, która prowadziła u nich prace twierdzi jednak, że zawalenie domu nie było winą jego ludzi. Zapewnia, że wszystko wykonywane było zgodnie z planami, zatwierdzonymi przez wszystkie odpowiednie urzędy. Kto zawinił? Na to pytanie starają się znaleźć odpowiedź policjanci, którzy pod nadzorem prokuratury prowadzą śledztwo w tej sprawie. Wszczęto je z urzędu, bo narażone zostało życie i zdrowie mieszkańców domu.

Trzy rodziny nie mają gdzie mieszkać. Prezydent Zgierza obiecał im pomoc i znalezienie mieszkań zastępczych. Na razie jednak muszą zadowolić się pokojem w hotelu, opłacanego przez urząd miasta.





Reklama