Aukcji, na których są oferowane tzw. polskie próby euro, są w internecie dziesiątki. We wzorach można wybierać do woli. Są: 1 cent z grodem w Biskupinie lub portretem Chopina, 2 centy z poznańskimi koziołkami, 5 centów z pomnikiem Mikołaja Kopernika w Toruniu. Na monecie 10-centowej znalazł się gdański żuraw, na 20-centowej - wrocławski ratusz, a na 50-centowej - Zamek Królewski w Warszawie. Katedra wawelska trafiła na monetę 1 euro, a widok na Giewont - na 2 euro.

Reklama

Nie oszczędzono nawet wizerunku papieża Jana Pawła II - pojawia się na próbie 1, 2 i 5 euro - ani Matki Boskiej Licheńskiej - widnieje na monecie 2 euro.

Licytacje pojedynczych monet ruszają od złotówki. Za cały zestaw trzeba zapłacić dużo więcej.

"Ja mam pakiet za 85, 149 i 199 złotych. Wszystkie zostały wyprodukowane za granicą. Jeden prawdopodobnie w Czechach, drugi w prywatnej mennicy angielskiej. Zanim trafią do mnie, przechodzą co najmniej przez pięciu pośredników" - tłumaczy sprzedawca z Allegro o nicku Euromon.

Reklama

Narodowy Bank Polski na swoich stronach internetowych informuje: zgodnie z ustawą o NBP tylko bankowi centralnemu przysługuje prawo emitowania znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej. Oświadcza też, że nie jest emitentem polskich próbnych monet euro.

Gdy kilka lat temu NBP odkrył jedną z pierwszych takich emisji, skierował sprawę do prokuratury, podejrzewając, że mogło dojść do naruszenia ustawy o godle, barwach i polskim hymnie oraz do przestępstwa fałszerstwa i do wypuszczania w obieg fałszowanych pieniędzy. "Tamto postępowanie, wszczęte w 2003 roku, zostało jednak umorzone niecały rok później" - mówi DZIENNIKOWI Małgorzata Radomska z biura prasowego NBP.

Na większości monet oferowanych w popularnym serwisie aukcyjnym znajdują się godło i napis „Rzeczpospolita Polska”. Nie na wszystkich pojawia się dodatek, że jest to „polska próba”, co może kupujących wprowadzać w błąd.

DZIENNIK wysłał wczoraj do NBP zdjęcia oferowanych monet. Na pytanie, czy tym razem doszło do złamania przepisów, prawnicy banku odpowiedzą w ciągu kilku dni. Wtedy dowiemy się też, czy NBP powiadomi organy ścigania.