Co nas tak stresuje? Z ogłoszonych właśnie wniosków nieopublikowanego jeszcze raportu Europejskiego Obserwatorium Ryzyka (integralna część EU-OSHA) wynika, że: napięte terminy, szybkie tempo pracy, przemoc i tyranizowanie przez przełożonych, zaburzona równowaga między życiem zawodowym i prywatnym. Na tę ostatnią skarży się prawie 40 proc. pracowników w Unii. "Jednak w starej UE poziom stresu spada, w <nowych> krajach wzrasta" - mówi Małgorzata Milczarek, product manager w Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy (EU-OSHA). Na obciążające skutki nadmiernego napięcia skarży się co trzeci Polak.

Reklama

Nietrudno znaleźć ludzi, których dotyka ten problem. Agnieszka Kalinowska, 35-letnia przedstawicielka handlowa ze Szczecina, opowiada DZIENNIKOWI o swojej poprzedniej firmie: "Ogromne ciśnienie, ciągłe niezadowolenie szefa, nierealne wymagania" - wspomina. "Przez to wszystko wylądowałam na 13-miesięcznym zwolnieniu lekarskim i leczyłam się z nerwicy i depresji".

Dzień Kalinowskiej: o godz. 8 wychodziła z domu, pokonywała samochodem około 400 km, spotykała się z wieloma klientami i wieczorami zmęczona wracała do domu. 10-letniego syna praktycznie nie widywała. Jeśli nie wyrobiła normy sprzedaży, dostawała pensję podstawową 788 zł na rękę, bez premii i naganę od szefa. Jeśli wyrobiła normę, w następnym miesiącu podwyższano jej poprzeczkę o 20 proc. Jadła w biegu, głównie kanapki. W ciągłym pędzie, ciągle spóźniona dostała w końcu mandat za przekroczenie prędkości. "I wtedy się zaczęło" - opowiada. "Lęk przed samochodem, zaniki pamięci, zaburzenia snu, wymioty. Rozłożyłam się kompletnie. Musiałam zmienić pracę".

Podobnie o swojej pracy opowiada 30-letnia Agata Bajer (nazwisko zmienione) z jednego z gdańskich wydawnictw. "Kiedy podjeżdżam pod biuro, zaczyna mnie boleć brzuch, w czasie dnia chwyta mnie potworny ból głowy" - mówi. "A kiedy wracam do domu, do późnej nocy nie czuję się senna, bo w głowie kotłują mi się sprawy zawodowe. Jedynym dniem wolnym od stresu jest sobota. W niedzielę już rozmyślam o poniedziałku".

Reklama

Jak więc z tym walczyć? Rozwiązanie problemu chce znaleźć EU-OSHA. Nam podpowiada je psycholog prof. Zbigniew Nęcki. "Na poziomie indywidualnym warto nauczyć się oddzielać drobne problemy od poważnych, a przede wszystkim nie rozdmuchiwać tych małych" - radzi. Zadbać o relaks, zająć się czymś nie użytecznym, lecz estetycznym, np. czytaniem czy słuchaniem muzyki. Spędzać czas z ludźmi pozytywnie zakręconymi, unikać maruderów, odciążać mózg wysiłkiem fizycznym. Na poziomie firmy należałoby zadbać o to, by np. oddzielać od siebie ludzi, którzy się nie tolerują lub zatrudnić psychologa, który określi destrukcyjne czynniki w organizacji pracy. "Najlepiej jednak, żeby na stanowiskach kierowniczych nie zatrudniać niedowartościowanych terrorystów" - dodaje Kalinowska.