Z dokumentów jasno wynika, że Władysław Bartoszewski przysparzał bezpiece sporo kłopotu. Dziesiątki funkcjonariuszy śledziły każdy jego krok, oficerowie przesłuchiwali i zastraszali, próbowali zmusić do współpracy. Bartoszewski nie dał się złamać, mimo że za działalność antykomunistyczną siedział nawet w więzieniu.

Reklama

Siedział w stalinowskim więzieniu

Pierwszy raz aresztowano go tuż po wojnie, w 1946 roku. W 1952 roku dostał wyrok za szpiegostwo. Siedział w Warszawie, Rawiczu i Raciborzu. Choć ze względu na zły stan zdrowia wyszedł dwa lata później, bezpieka o nim nie zapomniała. Teczki Bartoszewskiego pełne są szczegółów z jego życia, pieczołowicie zbieranych przez agentów i donosicieli.

Do końca lat 80. Służba Bezpieczeństwa i wywiad PRL za wszelką cenę próbowały go rozpracować i przeciągnąć na swoją stronę. Marzyli o agencie takim jak Bartoszewski, który pomógłby im rozbić Radio Wolna Europa i wyłapać działaczy "Solidarności".

Reklama

Zorganizowano osiem akcji, w czasie których oficerowie SB zbierali dowody na antykomunistyczną dzialalność Bartoszewskiego. Wielokrotnie chcieli go złamać. Na początku lat 70. - jak wynika z ujawnionych katalogów IPN - sfałszowali nawet dokumenty z jego podpisem. Tylko po to, by przedstawić go jako agenta SB i skompromitować w oczach kolegów z opozycji. Nie udało się. Bartoszewski udowodnił, że nigdy nie zgodził się donosić bezpiece.

Do końca próbowali go złamać

Ale Służba Bezpieczeństwa nie traciła nadziei - jak widać w katalogach IPN, jeszcze w 1987 roku Departament III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do walki z antypaństwową działalnością w kraju zarejestrował go jako "zabezpieczenie". To oznacza, że do ostatniej chwili bezpieka liczyła, że złamie Bartoszewskiego.