Ray A. Young Bear zanim zaczął chodzić do amerykańskiej szkoły podstawowej, mówił tylko w języku plemienia Mesquakie zamieszkującego zachodnią część stanu Iowa. Swoje pierwsze pieśni zapamiętywał, żeby w przyszłości przełożyć je na angielski i opublikować. Od dawna już tworzy wiersze i prozę w obu językach równolegle i jest chyba najbardziej znanym poetą indiańskim w Ameryce. Zarazem rytmiczne i składniowo zdeformowane, pełne tajemniczych aluzji i nienaturalnych zwrotów poematy nawiązują wyraźnie do gatunków literatury oralnej. W istocie ten plemienny pieśniarz i wykładowca uniwersytetów, mistyczny artysta i aktywista społeczny w jednej osobie przyznaje, że inspiracje czerpie głównie z narodowych mitów i z osobistych snów, zaś rolę poezji określa mianem postępowego konserwatyzmu, dzięki któremu wspólnota odnajduje w tradycji wizję swojej przyszłości.

Reklama

p

Maska czterech nierozróżnialnych grzmotów

To jest grzmot -
od razu
zaczyna tak gadać
gdzieś tam od wschodu
Wsłuchujemy się w krzykliwy
nieprzerażający
jego głos i zapadamy w sen





Taka aura nie dba o to
żeby poznać siebie
fizyczny zapis w naszym
wewnętrznym dzienniczku


Reklama

Niczym nie różni się lodowaty
deszcz od wilgotnego śniegu
przy śniadaniu od potopu w lecie
który sięga do jesieni
Wszystko to razem w jednej
nawiedzi nas odpowiedzi
że zima nam nie oszczędzi
glazury lodu
nad rozciągłością pól







Zanim się zbudzimy usłyszymy chmury
które cicho eksplodują
z siebie Z wody
księżycowe skrawki walą
w dach i mówią
w razie gniewu
grad wielkości pięści zgładzi
wszystko






Horyzont nad lasem
wymalowany będzie wyraźną
linią w kolorze lawendy
a otoczona na żółto
plama stanie się bez cienia
wątpliwości słońcem
które wtłacza ludzkość
w przestrzenne wymiary
uobecniając się nam
jako obecność
tej dwoistości
że Czarne Kolibry
mogą nas zbawić lub oddać
zabójcom












Reklama

Babka Ziemia
siedzi odwrócona grubo ciosanymi
plecami do ciebie
obserwatora
niby-buntownika
tego co to wyklepuje
zbawczą nowinę srebrnym instrumentem
chirurgicznym






Matka rozpoznaje synka
swojej córki
ale krwi dziedzictwo ją zaślepia
Co być miało
okresowym samooczyszczeniem
objawić może dopiero
badanie sonograficzne
jako protoplazmatyczny cierń
pokryty nieczytelnymi
rytami








Kiedy obozowe światła
znad plemiennego osiedla
wyświetlają się na niebie przyrzekamy
że w tym nie ma nic
z apokalipsy



Zbieracz słów w za ciasnej
koszuli w kratkę
w podartych jeansach
i w darowanych przez Kościół trampkach
utrzymuje równowagę nad skorupą
rwącej pod nią lawy
pod odciśniętym w czerwonej glinie
okiem pieczęci






I tak tulimy cudowne szufle
przysposobione do plastrowania
ziemi
rzucamy za siebie
prostokątne znaki
jakiejś niegdyś uprzemysłowionej
społeczności





przełożył Artur Grabowski