Rozmówcy DZIENNIKA przekonują, że biznesowy mecenat nad nauką to na świecie rzecz powszechna.

Z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku wywodzi się 74 noblistów, to jeden z największych opiniotwórczych ośrodków naukowych w Stanach Zjednoczonych. "Tu kształcą się przyszłe amerykańskie elity mediów, biznesu i polityki" - mówi profesor John S. Micgiel, który 4,5 roku temu przekonał władze uczelni do otwarcia polskiej katedry.

"Jeśli młodzi Amerykanie będą pogłębiać swoją wiedzę o Polsce na fakultetach czy robiąc doktoraty w katedrze polskiej, będą interesować się waszymi sprawami" - dodaje.

Jednak warunek, jaki postawiła uczelnia to 3 mln dolarów, które musi wpłynąć na specjalny fundusz, z którego będzie się utrzymywał ośrodek.

Choć pieniądze można jeszcze zbierać tylko do końca tego roku, na koncie jest tylko 800 tys. dolarów pochodzących głównie od amerykańskiej Polonii. Zbiórkę na katedrę obiacali szefowie wielkich spółek giełdowych, do końca roku 9 wielkich instytucji i firm ma wpłacić całą brakującą sumę. Nie zrobią tego natomiast instytucje państwowe, choć prezydent Lech Kaczyński zapewniał, że katedra jest dla Polski priorytetem, a były minister szkolnictwa wyższego Michał Seweryński chwalił się, że opracował koncepcję finansowania tego typu ośrodków.

Dziś rzeczniczka Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego Katarzyna Dziedzik twierdzi, że na współfinansowanie katedry nie pozwalają przepisy. "Nie możemy finansować zagranicznych szkół z budżetu państwa" - mówi. Kancelaria prezydenta natomiast nie odpowiedziała na nasze pytanie, czy dofinansuje ośrodek.

Polscy naukowcy nie mają wątpliwości - żeby odegrać istotną rolę w globalnym świecie, nie wystarczy promocja biznesowa, reklama, czy działalność dyplomatyczna. Potrzebna jest także obecość wśród elit. "Jeśli elity nie poznają Polski, nie ma co liczyć na to, że ignorancja i stereotypy na nasz temat znikną" - mówi wiceprezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej prof. Włodzimierz Bolecki.

Inne kraje Europy Wschodniej już mają swoje katedry na Columbii, są tu ośrodki: litewski, czeski, węgierski, rumuński, powstaje bułgarski. Tworzy się też katedra ukraińska finansowana podobnie jak nasza przez ukraińską emigrację i biznes, choć nasi sąsiedzi mają już dwa podobne ośrodki - na prestiżowych amerykańskich uniwersytetach Harvard i Berkeley.

"Opłaciło się. Kiedy wybuchła Pomarańczowa Rewolucja na amerykańskie elity polityczne natychmiast wpłynęło lobby intelektualne, które doskonale nas znało" - mówi dr Aleksy Kucy z Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów.

"Tak naprawdę to nieważne skąd są te pieniądze: od państwa czy biznesu, ważne, że się znalazły" - ocenia historyk idei Marcin Król. "Sam w Stanach pracowałem na katedrze nazywanej od jej fundatora, producenta opon, katedrą Good Year. Tam biznes finansujący naukę jest normą. Może nadszedł czas na podobne normy w Polsce.

















Reklama