„On go udusił! Udusił!” – matka niemowlaka, 20-letnia Marzena Rózik z Załuża (woj. łódzkie), wybucha histerycznym płaczem. Kilka godzin po śmierci dziecka, gdy rozmawia z dziennikarką „Faktu”, jest wciąż w szoku. Nie potrafi zebrać myśli ani powstrzymać łez. Jak mówi, Łukaszka zabił jego własny ojciec.

Reklama

Wyszła tylko na chwilę

Był sobotni wieczór. Do domu młodej kobiety przyszedł jej brat, ojciec dziecka Kamil P. i jeszcze paru znajomych. Rozmawiali, pili piwo. Rozbawione towarzystwo zaczęło zachowywać się coraz głośniej. Kobieta zabrała więc dziecko do sąsiedniego pokoju. Wiedziała, że niemowlę nie zaśnie w takim gwarze. Położyła się razem z nim. Nie zdążyła zasnąć, gdy do pokoju wszedł Kamil P. Zachowywał się głośno. Obudził Łukaszka. Malec zaczął kwilić.

„Pójdę zrobić mu mleko, a ty z nim posiedź” - rzuciła matka i wyszła do kuchni. Kiedy wróciła, w pokoju nie było mężczyzny. Dziecko leżało na poduszce. Wyglądało potwornie - miało siną twarz i podrapaną główkę. Z trudem łapało powietrze.

Za późno na pomoc

Reklama

Kobieta wezwała pogotowie. Niemowlę błyskawicznie trafiło do szpitala w Bełchatowie. „Powiedzieli, że jest pobity, że nie oddycha. Mieli go zawieźć do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Już nie zdążyli. Mój Łukaszek umarł, umarł” - zanosi się szlochem matka.

„Obrażenia były zbyt poważne. Dziecko było w stanie krytycznym. Badanie komputerowe głowy dziecka wykazało liczne złamania i krwiaki śródczaszkowe. Mimo intensywnej reanimacji pięciomiesięczny Łukasz zmarł" - mówi dziennikowi.pl doktor Ryszard Siwy, ordynator ze szpitala w Bełchatowie.

Reklama

Nie doczekał chrztu

Marzena Rózik nie może uwierzyć, że Kamil P., ojciec dziecka, mógł zrobić mu tak potworną krzywdę. Spotykała się z nim od pięciu lat, znali się od szkoły - pisze "Fakt".

„Jak się mały urodził, to Kamil się cieszył” – na chwilę uśmiecha się do wspomnień Marzena. „Żyliśmy bez ślubu, oddzielnie, ale myśleliśmy, by wprowadzić się do mieszkania, które ma Kamil. Chcieliśmy być normalną rodziną. Łukaszkowi mieliśmy wyprawić we wrześniu chrzciny. I nagle takie coś. Ja nie mogę tego przeżyć, nie mogę zrozumieć...” – znowu płacze.

Dlaczego?!

Nie wiadomo, co dokładnie zdarzyło się w pokoju, gdy wyszła stamtąd dziewczyna. Kamila P. zatrzymała policja. Miał 0,67 promila alkoholu w organizmie. Kiedy wytrzeźwieje, zostanie przesłuchany.

Czy był zdolny do tego, żeby skrzywdzić dziecko?! Marzena Rózik nie chce o nim powiedzieć złego słowa. Jej krewni mówią, że całą ciążę trzymała w tajemnicy. Nie chciała powiedzieć, kto jest ojcem dziecka. Zrobiła to dopiero po długich namowach.

Mężczyzna do tej pory nie uznał Łukaszka za swojego syna. Ale przychodził, odwiedzał go. „Jeśli udusił Łukaszka, nigdy mu tego nie wybaczę. Jego siostra straciła dwójkę bliźniąt, może Kamil chciał się zemścić za to, że Bóg zabrał tamte dzieci. Ale dlaczego na naszym synku? Dlaczego?!" – kobieta znów zanosi się płaczem.