Jeszcze pół wieku temu Morze Aralskie, leżące na granicy Kazachstanu i Uzbekistanu, było jednym z największych jezior świata. Dziś prawie nie istnieje: to dwa niewielkie słone wodne oczka. W 2001 r. Kazachstan wspólnie z Bankiem Światowym rozpoczął budowę tamy poniżej ujścia Syr-darii, by wody potężnej niegdyś rzeki ponownie napełniły morze. Projekt, którego realizacja kosztowała 86 mln dol. i który został ukończony w 2005 r., okazał się sukcesem.

Reklama

"To pokazuje, że skutki klęsk spowodowanych przez człowieka można choć częściowo odwrócić – mówił podczas wizyty w Kazachstanie szef Banku Światowego Robert Zoellick. I zadeklarował, że BŚ jest gotów dać co najmniej 250 mln dol. na budowę drugiej tamy, która ma powstać do 2015 r. Wówczas wody Morza Aralskiego mogłyby z powrotem dotrzeć do Aralska – niegdyś największego portu w tym regionie, który słynął z produkcji kawioru. Dziś morze jest w odległości 25 km od miasta, choć jeszcze 4 lata temu było to ponad 100 km.

Za wyschnięcie Morza Aralskiego i doprowadzenie do jednej z największych katastrof ekologicznych na świecie jest odpowiedzialny Związek Sowiecki. W latach 30. ubiegłego wieku komunistyczne władze zdecydowały o budowie kanałów odprowadzających wodę z zasilających morze dwóch rzek Amu-darii oraz Syr-darii na półpustynne tereny Kazachstanu, Uzbekistanu i Turkmenistanu - Azja Środkowa w zamyśle sowieckich inżynierów miała stać się potentatem na światowym rynku bawełny. "Po prosto zabrano wodę z rzek i skierowano je na pustynie. Nikt nie pomyślał o tym, że morza nie zasila żadna inna rzeka" - mówi DZIENNIKOWI Jerzy Janczak z Instytutu Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.

Na skutki tych decyzji nie trzeba było długo czekać. W ciągu ostatniego pół wieku Morze Aralskie niemal całkowicie zamieniło się w pustynię. I obecnie w miejscach, gdzie dawniej łowiono jesiotry, są jedynie ławice piasku i pordzewiałe wraki rybackich kutrów.

Reklama