Stankiewicz nie ma najmniejszych wątpliwości, że odpowiednio poprowadzone śledztwo mogłoby wyjaśnić śmierć Pyjasa. "Odnoszę wrażenie, że jeśli w tym tempie będzie się posuwało postępowanie, to się nie dowiemy, kto zabił Pyjasa, a to jest jeszcze dziś realne. Nawet dziś na 90 procent jesteśmy w stanie wskazać morderców Pyjasa" - przekonuje Stankiewicz.

Reklama

"Żyją ludzie, którzy wiedzą, kto tam był na Szewskiej (to właśnie tam znaleziono ciało Pyjasa) i odpowiednio poprowadzone śledztwo przy dobrej woli mogłoby dać na to odpowiedź" - dodała współautorka filmu dokumentalnego "Trzech kumpli", którego drugą część pokaże dziś TVN.

Stankiewicz zwróciła też uwagę na bezkarność esbeków. "Zdecydowałyśmy się, by ich nagrywać ukrytą kamerą, bo oni są całkowicie bezkarni. To był akt desperacji, żeby ich pokazać" - powiedziała. "Trzech kumpli" to historia śmierci Pyjasa i jego przyjaźni z Bronisławem Wildsteinem i Lesławem Maleszką, który później okazał się konfidentem SB o pseudonimie Ketman.

Bronisław Wildstein, przyjaciel zamordowanego Pyjasa, mówi o zabójstwie wprost: "Jest oczywiste, że zrobiła to esbecja". Skąd taka pewność? "Jeśli szefowie UB robią wszystko, by śledztwo popchnąć na fałszywe tory, to po co oni to robią? Główny świadek został zamordowany - to przecież jest oczywiste" - uważa Wildstein. Ale nie mówi o odpowiedzialności Maleszki za śmierć Pyjasa.

Reklama

Prokurator Krzysztof Urbaniak, od lat badający sprawę śmierci Pyjasa, przyznał, że znalezienie winnych nie jest takie proste. "Mamy do czynienia z SB, nie pojedynczą osobą, ale organizacją, która kapitalnie mataczyła" - powiedział w TVN24. Również nie chciał jednak stwierdzić, czy Maleszka był współodpowiedzialny za śmierć Pyjasa.

"To daleko posunięta teza. Musimy mieć choćby uprawdopodobniony fakt, że to jego konkretne doniesienia spowodowały konkretne zdarzenia" - stwierdził. Prokurator Urbaniak dodał, że materiał dowodowy w tej sprawie jest bardzo skąpy. "Kwitów zachowało się mało" - powiedział.

Watpliwości nie ma za to prezes ośrodka "Karta" Zbigniew Gluza. "Skoro był po tamtej stronie, powinien być podejrzany" - powiedział. "On się zachowuje jak świnia, nie skruszony zdrajca" - mówił o Maleszce Gluza.

Z kolei zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego z PiS, zdrady Maleszki nie rozliczyła "Gazeta Wyborcza". "<Gazeta Wyborcza> to ten sam dziennik, który redagował pan Maleszka. Linia <Gazety> w kwestii IPN-u przez długi czas była określana przez byłego współpracownika - "Ketmana", co nie pozostaje bez wpływu na to, co się także dzisiaj na ten temat w <Gazecie Wyborczej> mówi" - powiedział w TVN24 Girzyński.