p

Łukasz Bluszcz: Skąd bierze się mafia? Giovanni Falcone stwierdził kiedyś, że powstaje ona z połączenia anomii i prymitywnej przemocy. Pan, po badaniach dotyczących powstawania mafii włoskiej i rosyjskiej, wymienia dodatkowe warunki, kluczowe dla powstania zorganizowanej przestępczości.
Federico Varese*: Zgadzam się raczej z drugą niż pierwszą częścią stwierdzenia Falconego. Posłużę się przykładem Sycylii: nie można tam mówić o mafii, zanim państwo napoleońskie, a później zjednoczone Włochy nie zaczęły prywatyzować ziemi na masową skalę. Nastąpiła wielka dystrybucja gruntów, a równocześnie państwo nie było w stanie jasno określić praw własności. Wystąpił więc popyt na alternatywne źródła ochrony i rozstrzygania sporów. Tak więc na Sycylii kończył się feudalizm, a rodził kapitalizm: klasa średnia zaczęła posiadać ziemię. Jednocześnie istniała duża grupa ludzi specjalizujących się w stosowaniu przemocy, którzy z powodu przemian politycznych nagle stali się bezrobotni. Byli to dawni żołnierze czy strażnicy arystokratycznych latyfundiów rozdzielonych pomiędzy klasę średnią. Dopiero połączenie nagłego przejścia do gospodarki rynkowej, niewydolności państwa i obecności ludzi obeznanych z przemocą pozwoliło na pojawienie się mafii. Mogę więc zgodzić się, że ważna była potrzeba porządku, chcę jednak podkreślić, że decydujące znaczenie ma tu kwestia ochrony i rozstrzygania sporów gospodarczych. To są kluczowe usługi dostarczane przez mafię.

Reklama

W czasach transformacji ekonomicznej zorganizowana przestępczość jest więc potrzebna przedsiębiorcom i właścicielom gruntów. Dlatego często sami proszą mafię o pomoc.
Co nie znaczy oczywiście, że mafia jest czymś dobrym. Biznesmeni woleliby przecież żyć w państwie, które zapewnia im ochronę w sposób przewidywalny. Jeśli jednak te warunki nie są spełnione - a tak było na przykład w Rosji w latach 90. - trzeba zwrócić się do kogoś innego, na przykład, gdy zostaliśmy oszukani przez wspólnika albo nie możemy odzyskać należnych pieniędzy. Niektórzy przedsiębiorcy zaczynają więc korzystać z usług przestępców. Ci chronią ich interesy, na przykład utrudniając działalność konkurencji. Mafia dostarcza realnych i bardzo pożądanych na rynku usług i wiele firm odnosi z tego korzyści. W ten sposób jednak na dłuższą metę wolny rynek degeneruje się, nie ma bowiem uczciwej rywalizacji.

Prowadził pan badania dotyczące przenoszenia się mafii na nowe terytoria. Ciekawe wyniki dało porównanie dwóch włoskich miast, które próbowała opanować kalabryjska Ndrangheta. Nie udało jej się to w Weronie, natomiast już w piemonckiej Bardonecchii odniosła sukces - i to pomimo wysokiego poziomu zaufania społecznego.
Zwykle uważa się, że zaufanie rozwiązuje problem bezpieczeństwa i ochrony. Pisał o tym Robert Putnam, który tłumaczył powstanie mafii na południu Włoch wysokim poziomem nieufności społecznej. Tymczasem moje badania pokazały, że zaufanie nie jest dane raz na zawsze - można je stopniowo zniszczyć. Nie jest to wystarczające zabezpieczenie przed zorganizowaną przestępczością. Zwłaszcza kiedy w jakimś sektorze gospodarki występuje zapotrzebowanie na mafijne usługi. W przypadku Bardonecchii było tak z budownictwem. Potem i kolejne branże zostały zainfekowane, a po jakimś czasie nie było śladu po wysokim zaufaniu społecznym. Putnam nie dostrzegł kruchości zaufania społecznego. Kluczowe jest to, jak państwo reguluje gospodarkę. Jeżeli robi to dobrze, mafia nie będzie w stanie się rozwinąć. Ten schemat powtarza się na całym świecie.

Reklama

W Rosji w latach 90. warunki do rozwoju zorganizowanej przestępczości były wręcz idealne: szybka transformacja, słaby system sądowniczy, mnóstwo byłych żołnierzy i agentów tajnych służb. A jednak podkreśla pan, aby nie przeceniać potęgi mafii rosyjskiej, która nie może się równać znaczeniem choćby z kontrolowanymi przez państwo gigantycznymi korporacjami jak Gazprom czy Łukoil, które dysponują prywatnymi, wielotysięcznymi armiami ochroniarskimi.
To prawda, ważne, aby pamiętać, że nawet w latach 90., w czasach swojego rozkwitu, to nie mafia rządziła Rosją, jak to się często mawia. Pamiętam nagraną przez policję rozmowę jednego z przywódców grupy z Sołncewa, jednej z najgroźniejszych struktur mafijnych, w której ostrzega on swego wspólnika, aby nie wchodzić w drogę Łukoilowi, bo jego służby są po prostu zbyt groźne i brutalne. Dysproporcja sił na niekorzyść mafii była tutaj bezdyskusyjna.

Czy mafia w Rosji nie jest po prostu kontrolowana przez tajne służby?
To chyba za mocno powiedziane: mafia została raczej wypchnięta z legalnego rynku przez instytucje państwowe. Obecnie źródła jej zysków to przede wszystkim narkotyki, prostytucja czy przemyt. Oczywiście również przy takiej działalności nie brakuje kontaktów i współpracy ze służbami państwowymi - to nie ulega wątpliwości. Nie ma jednak ścisłego podporządkowania.

Po ośmiu latach prezydentury Putina państwo rosyjskie jest znacznie silniejsze. Kiedyś porównał pan Rosję Putina do Włoch za rządów chadecji. Tymczasem za rządów chadeków przestępczość zorganizowana we Włoszech miała się świetnie. Natomiast poprzedni prezydent Rosji nie był chyba dla mafii tak wygodnym przywódcą...
Ma pan rację - Włochy w tamtym czasie były rzeczywiście słabą demokracją, a Putin na pewno słabym liderem nie jest. Od początku jego prezydentury państwo zaczęło odzyskiwać wiele ze swoich funkcji. Wydaje mi się jednak, że Rosja wciąż nie jest państwem z jednorodną strukturą władzy. Nadal istnieją w niej różne krysze (po rosyjsku: dach - przyp. red.), a więc częściowo niezależne od siebie struktury, które są w stanie gwarantować bezpieczeństwo tym przedsiębiorcom, którzy się u nich opłacają. Krysza to niekoniecznie mafia. Równie dobrze może to być prywatna firma ochroniarska, tajna służba albo policja. Wciąż jednak, jeżeli chce się prowadzić biznes, komuś płacić trzeba.

Reklama

Ciekawym przykładem takiej kryszy jest dawna nomenklatura. Jej członkowie nie potrzebowali ochrony mafii, ich interesów pilnowali bowiem funkcjonariusze państwowi. Co nie znaczy oczywiście, że robili to legalnie.
Dawna nomenklatura funkcjonowała w Rosji jak zamknięta grupa etniczna. Ci ludzie chodzili do tych samych szkół, robili ze sobą interesy, zawierali małżeństwa. Powstała sieć interesów i źródeł ochrony. Znane są przypadki osób, które wżeniły się w te struktury, ponieważ był to jedyny sposób na skorzystanie z ich zasobów. Mafia wiedziała, że takich ludzi nie ma co ruszać. Jeśli jednak przestępcom zdarzało się pomylić i próbowali narzucić ochronę niewłaściwemu człowiekowi, wystarczyło zorganizować spotkanie pomiędzy mafiosami a na przykład szefem lokalnej policji, który twierdził: zostawcie go, to ja go chronię. W takim spotkaniu dwóch krysz z reguły od razu okazywało się, kto jest silniejszy, nie trzeba było stosować przemocy. Oczywiście indywidualni, niezależni przedsiębiorcy nie mogli nawet marzyć o takiej ochronie, oni od razu padali łupem mafii.

Takie spotkania nie byłyby chyba możliwe na Sycylii? Cosa Nostra jest znacznie wyraźniej oddzielona od państwa. Nie zostanie przyjęta do mafii osoba, która ma w najbliższej rodzinie policjanta albo prokuratora. W ogóle najistotniejsza jest tu struktura rodzinna. Tymczasem w Rosji dawni funkcjonariusze KGB czy weterani z Afganistanu zasilali zarówno aparat państwowy, firmy prywatne, jak i organizacje przestępcze.
Rzeczywiście we Włoszech ten podział jest dużo wyraźniejszy. Poza mafią nie ma tam innej kryszy. Jeśli mieszkasz na Sycylii i nie chcesz płacić mafii, musisz iść na policję. Rosja z kolei jest tworem niejednorodnym: wiele instytucji państwa i organizacji kryminalnych może tam ochraniać przedsiębiorców. Samych mafii jest mnóstwo i są one od siebie niezależne. Jeżeli prowadzimy interesy i chcemy zapewnić sobie spokój, możemy sami iść do mafiosa, którego cenimy, i ustalić z nim warunki współpracy. Jeśli nasz protektor jest wystarczająco silny, wtedy inne grupy dadzą nam spokój. Co do funkcjonariuszy państwowych to kodeks dawnej elity rosyjskich kryminalistów, tak zwanych worów w zakonie, zakazywał kontaktów z nimi. Zmieniło się to po upadku Związku Radzieckiego: wielka grupa bezrobotnych byłych agentów stanowiła zbyt dużą wartość. Dzisiaj można ich znaleźć wszędzie.

Czy w czasach Putina sytuacja przedsiębiorców się poprawiła?
Niektóre rzeczy na pewno zmieniły się na lepsze. Zreformowano na przykład system podatkowy, radykalnie go uproszczono. Z drugiej strony postępuje biurokratyzacja, a to nigdy nie sprzyja biznesowi. Bez wątpienia wielkie firmy współpracujące z państwem są teraz w lepszej sytuacji. Na poziomie drobnych handlowców pomimo dużego wzrostu gospodarczego ta zmiana nie jest aż tak wyraźna. Oni wciąż muszą komuś płacić za swoje bezpieczeństwo.

Misha Glenny, autor wydanej niedawno książki "McMafia", twierdzi, że to neoliberalizm tworzy znakomite warunki do rozkwitu zorganizowanej przestępczości. Brak dostatecznej kontroli przepływów kapitałowych ułatwia pranie brudnych pieniędzy. Glenny sugeruje konieczność większej kontroli rynków finansowych.
Jestem wielkim zwolennikiem gospodarki rynkowej, co nie znaczy, że nie dostrzegam jej ciemnych stron. Najbardziej niebezpieczne są według mnie sytuacje nagłej ekspansji rynku, na przykład boom w budownictwie albo szybki rozwój rynku narkotykowego. Jeśli państwo nie jest w stanie kontrolować takiej sytuacji, odpowiednio regulować rynku, wtedy przedsiębiorcy mają pokusę korzystania z bezprawnych środków. Adam Smith pisał, że przedsiębiorcy nie spotykają się ze sobą, a jeśli to robią, to najwyżej po to, aby spiskować, wspólnie podnosić ceny, organizować porozumienia kartelowe. Tymczasem mafia może to zrobić za nich, może też rozstrzygać te ich spory, które nie dotyczą legalnych stron interesów, nie dopuszczać na rynek nowych graczy. Na pewno więc gospodarka rynkowa musi być regulowana, już choćby po to, żeby bronić konkurencyjności.

Glenny uważa też, że częstym błędem popełnianym przez służby państwowe jest koncentrowanie się na walce z konkretnymi przywódcami mafijnymi. Tymczasem na dłuższą metę niewiele to daje: miejsce aresztowanego lidera zajmuje ktoś inny. Dobrym przykładem jest przywódca kolumbijskiego kartelu Medellin Pablo Escobar - został w końcu zastrzelony, ale w sumie nic się nie zmieniło.
Zgadzam się z tym w zupełności. Oczywiście przestępców trzeba aresztować. Jeśli jednak nie zmienimy strukturalnych uwarunkowań rynku, wtedy nic się nie zmieni. Sycylia to dobry przykład. W ostatnich trzydziestu latach tysiące przestępców zostało aresztowanych, a Cosa Nostra wciąż ma się dobrze. Sam Falcone postawił przed sądem ponad 500 mafiosów - był to oczywiście wielki sukces, którego wcale nie chcę pomniejszać. To jednak za mało, aby trwale wykorzenić mafię z jakiegoś terytorium. Aby odnieść sukces, trzeba odbudować zaufanie społeczne, upraszczać przepisy i generalnie ułatwiać prowadzenie działalności gospodarczej, wzmacniać związki obywateli z państwem, choćby przez szybkie rozstrzyganie sporów w sądach i skuteczne egzekucje komornicze.

Dwa lata temu włoskiej policji udało się aresztować Bernarda Provenzana, nieformalnego przywódcę Cosa Nostry. Wszyscy, którzy spodziewali się zobaczyć przestępcę XXI wieku kierującego przez internet międzynarodową przestępczą siecią, musieli być zawiedzeni. Provenzano ukrywał się w rozpadającej się chałupie na obrzeżach Corleone, komunikował się ze światem za pomocą karteczek, które przekazywał przez pastucha przynoszącego mu chleb i warzywa. Nie korzystał z internetu, jego jedyną lekturą była Biblia. Jak ktoś taki mógł kierować potężną organizacją przestępczą?
Przekonanie, że wraz z globalizacją Cosa Nostra stała się tak naprawdę korporacją biznesmenów w drogich garniturach - tyle że przestępczą - jest kompletnie błędne. Siłą mafii zawsze było głębokie zakorzenienie na danym terytorium, świetnie znanym i kontrolowanym przez przestępców. To się nie zmieniło. Provenzano to typowy przykład mafiosa: człowiek prosty, ale jednocześnie bardzo przebiegły i bezwzględny, doskonale zna swoje okolice i społeczność, ma tam opinię osoby zasłużonej, jest bardzo religijny.

To ciekawe, że mafiosi są bardzo często głęboko religijni. We Włoszech ma to wyraźne podstawy historyczne - zjednoczone państwo włoskie w XIX wieku nacjonalizowało ziemie kościelne: Kościół i mafia mieli więc wspólnego wroga. Skąd jednak religijność wśród rosyjskich przestępców?
Związki mafii i religii to fascynujący temat. W Związku Radzieckim drogi przestępców i księży spotkały się w gułagach. Obie te grupy były wrogami państwa sowieckiego. Jak pokazują źródła radzieckie, wielu kryminalistów, również elity z bractwa "wory w zakonie", było pod wrażeniem bohaterskiej postawy księży w obozach. Poza tym wory to sekretna organizacja, która do pewnego stopnia wzorowała się na Kościele: przestępcy zmieniali imiona - podobnie jak po święceniach, występowały quasi-religijne rytuały. Związki z religią są zawsze bardzo korzystne dla organizacji przestępczej, w ten sposób zyskuje ona legitymizację, może przywoływać na swoją obronę tradycję. Zarówno Kościół, jak i mafia działają w dużej mierze obok państwa, są organizacjami autonomicznymi. Obie chcą też kontrolować ważne obszary życia obywateli. Dlatego często traktują państwo jako rywala.

Powiedział pan, że mafia zasadniczo się nie zmieniła. A jednak przynamniej od lat 70. wielu ekspertów mówiło coś zupełnie przeciwnego. Ich zdaniem mafia stała się niemal kolejną korporacją, organizowała międzynarodowe operacje finansowe, coraz poważniej wchodziła w legalny biznes, inwestowała na giełdzie.
Rzeczywiście taki pogląd stał się bardzo popularny od lat 70., ale jest on błędny. Oczywiście Cosa Nostra czy Camorra inwestują swoje pieniądze, tak jak każda inna organizacja. Nie znaczy to jednak, że zmienia się ich istota. Firma Fiat może inwestować w akcje dowolnego innego przedsiębiorstwa, nie znaczy to jednak, że przestanie być przede wszystkim producentem samochodów. Z mafią jest tak samo, jej podstawowym zadaniem jest zapewnianie ochrony w określony przestępczy sposób na danym terytorium. Tutaj kryje się źródło najbardziej powszechnych pomyłek: opinii o nowych sektorach działalności mafijnej, jak handel żywym towarem czy przestępczość komputerowa. Ludzie nie rozumieją, że mafia bezpośrednio nie działa w tych dziedzinach. Ona ochrania przestępców, którzy się tym zajmują i rozstrzyga spory, tak jak robiła to zawsze. Na przestępczym rynku obowiązuje ten sam podział, co w każdym innym biznesie: są producenci, handlowcy oraz ochroniarze. Mafia to ci ostatni, z dodatkiem funkcji sądowniczej. Dobrze wyraził to skruszony mafioso Antonino Calderone, który oświadczył kiedyś: Nie jesteśmy zwykłymi złodziejami. Miał rację, oni odpowiadają za organizację kryminalnego rynku.

Mitem jest też podobno przekonanie o nadzwyczajnym okrucieństwie mafii.
Tak, to przede wszystkim organizacja pragmatyczna. Przemoc jest używana w ostateczności, jest to koszt, który należy minimalizować. Oczywiście nie można zupełnie z niej zrezygnować, inaczej groźby nie byłyby skuteczne.

Jaka jest w tej chwili naprawdę sytuacja na Sycylii? Wiemy, że Cosa Nostra została mimo wszystko znacznie osłabiona w ostatnich piętnastu latach. Z drugiej strony niedawne badania miejscowych przedsiębiorców wykazały, że wciąż prawie wszyscy opłacają się mafii, od kioskarzy do wielkich, globalnych korporacji. Funkcjonuje nieomal oficjalny cennik, wiadomo, ile płaci co miesiąc supermarket, ile osiedlowy sklepik.
Z jednej strony mafia jest wciąż potęgą. Równocześnie jednak zaczyna się dziać coś nowego, zrzeszenia przedsiębiorców zaczęły bardzo ostro walczyć z mafią, po raz pierwszy w historii grożąc swoim członkom usunięciem, jeśli będą płacić przestępcom. Coraz więcej sklepów wywiesza w witrynach informację, że nie płaci haraczu. Nigdy nie mówiło się o tym tak głośno. Wynika to prawdopodobnie z tego, że mafia nie jest już w stanie spełniać swoich zadań. Znaczyłoby to, że państwo coraz lepiej wypełnia swoje funkcje: przeciwdziała porozumieniom kartelowym i zapewnia bezpieczeństwo.

W jaki sposób to osiągnięto? Zreformowano pracę policji? Zliberalizowano nowe instytucje kontroli finansowej?
Wzmocnienie policji rzeczywiście nastąpiło, ale najistotniejsze były zmiany w sądownictwie. Kolejna zasadnicza kwestia to dystrybucja kapitału. Jeśli kredyty i dotacje przyznawane są w sposób bardziej przejrzysty i przewidywalny, stają się bardziej dostępne, a wtedy spada konieczność korzystania z lichwiarskich pożyczek przestępców. Walka z mafią odbywa się więc przez ograniczanie popytu na jej usługi: państwo musi zaspokajać potrzeby swoich obywateli lepiej niż zorganizowana przestępczość.

p

*Federico Varese, włoski kryminolog, wykładowca Wydziału Prawa Uniwersytetu Oksfordzkiego, wykładał też socjologię w Williams College, a także jako visiting professor w Yale University. W swoich badaniach zajmuje się studiami porównawczymi nad grupami przestępczymi w poszczególnych krajach oraz postawami wobec prześladowanych mniejszości w okupowanej przez III Rzeszę Europie. Autor bestsellerowej pozycji "The Russian Mafia. Private Protection in a New Market Economy" (2001) uchodzącej za najważniejszą książkę na temat przestępczości zorganizowanej w Rosji.