Inne

Jak wynika z nieopublikowanych jeszcze policyjnych statystyk, w pierwszym półroczu tego roku policja wykryła o 22 proc. mniej przestępstw narkotykowych, a o ponad 30 proc. spadła liczba zatrzymanych dealerów (w porównaniu z pierwszym półroczem 2007 r.).

Reklama

W praktyce oznacza to, że po sześciu miesiącach tego roku za kratki trafiło 13 337 podejrzanych o handel narkotykami, czyli o ponad dwa tysiące mniej niż rok wcześniej. Podobny spadek nastąpił w innej ważnej kategorii - policjanci wykryli niewiele ponad 30 tysięcy przestępstw narkotykowych, podczas gdy rok wcześniej było ich około 35 tysięcy. "Spadki oznaczają naszą słabszą pracę, bo dealerów musimy łapać sami. Tu nie ma poszkodowanych, którzy się do nas zgłoszą, bo zginęło im auto" - przyznaje oficer z Komendy Głównej Policji.

Policja nie jest w stanie łapać sprawców, bo dealerzy zmienili taktykę. Nie są to już licealiści rozprowadzający amfetaminę, łatwo namierzalni dla przeciętnego śledczego, tylko wyposażone w nowoczesny sprzęt i dobrze zorganizowane grupy przestępcze. Dla przeciętnego handlarza pracuje od kilku do kilkunastu ludzi. Pojawiają się też sposoby na uniknięcie konsekwencji wpadki: dilerzy mają przy sobie zawsze jedynie niewielką działkę, dzięki czemu są praktycznie bezkarni. Policji tłumaczą, że to narkotyki na własny użytek i wówczas nie grozi im tymczasowe aresztowanie, a ewentualna kara jest minimalna. Zatrzymany handlarz po 48 godzinach wraca na ulicę.

Reklama

Policjantom trudno też dopaść stojących nad tymi siatkami organizatorów, bo ci odpowiednio zadbali o swoje bezpieczeństwo. "Jeden w swoim bloku miał zainstalowany na klatce schodowej system kamer przemysłowych i nim weszliśmy do jego mieszkania, zdołał zniszczyć wszystkie narkotyki" - opowiada DZIENNIKOWI oficer Centralnego Biura Śledczego zajmujący się narkobiznesem.

Efekt? "Amfetamina, heroina i coraz bardziej popularna kokaina uzależniają coraz więcej młodzieży" - mówi szef stołecznej policji gen. Adam Mularz.

Policja po części sama sobie jest winna, bo w ostatnich latach odpuściła sobie walkę właśnie z drobnymi handlarzami. Narkotyki miało zwalczać CBŚ. W rzeczywistości biuro zajmowało się jedynie najgrubszymi rybami, dużymi transportami i narkotykowymi gangami.

Reklama

"Wygląda to niemal tak, jakbyśmy już zezwolili na handel narkotykami. Centralne Biuro Śledcze rozbija wielkie transporty, ale brakuje pomysłu na to, jak ścigać dealerów sprzedających pod szkołami narkotyki docierające do Polski w dużych ilościach i różnymi kanałami" - mówi DZIENNIKOWI wysoki rangą oficer policji.

Receptą na sukcesy handlarzy mają być wydziały, sekcje i zespoły antynarkotykowe, które od kilku miesięcy powstają w każdej jednostce policji. To one mają zająć się zwalczaniem drobnych dealerów. "Ich praca szybko zostanie zauważona" - deklaruje komendant główny policji gen. Andrzej Matejuk.