"To biała plama w polskim prawie" - mówi dziennikowi "Polska" profesor Andrzej Zoll. "Z ogłoszeń korzystają głównie panie po czterdziestce, które nie miały możliwości urodzenia dziecka wcześniej, a których komórki nie mogą już zostać zapłodnione" - dodaje ginekolog Grzegorz Południewski z łódzkiej kliniki Gameta.

Reklama

Komórka jajowa kosztuje od 4 do 10 tysięcy złotych. Przyszli rodzice, którzy zmagają się z bezpłodnością, mogą zaplanować kolor oczu i włosów swojego dziecka, a nawet jego wzrost. Wystarczy wybrać odpowiednią dawczynię jajeczka. Co ciekawe, kliniki leczenia bezpłodności zgadzają się na wszczepianie in vitro komórki pochodzącej od dawczyni, którą wskażą rodzice.

Lekarze jednak ostrzegają - pobieranie większej liczby jajeczek może skutkować u kobiety szybszym przekwitaniem. Do tego dochodzą jeszcze konsekwencje moralne. Może się bowiem okazać, że kobieta, z której jajeczka urodzi się dziecko, będzie chciała odebrać malucha biologicznej matce. Do tej pory żaden sąd jeszcze takiej sprawy nie rozpatrywał, ale to tylko kwestia czasu. Tym bardziej, że wciąż nie ma przepisów, które regulują kwestię sprzedaży komórek jajowych.

Rząd zapewnia, że jeszcze pod koniec roku do Sejmu trafi projekt konwencji bioetycznej, która zakaże sprzedawania komórek rozrodczych. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy powstaną przepisy wykonawcze, niezbędne do ścigania handlarzy.