"Są granice działania, związków też. Tu oni tę granicę przekraczają i premier musi zdecydowanie odpowiedzieć" - mówił w Lech Wałęsa w "Kropce nad i". Zdenerwowało go, że około 200 związkowców z "Sierpnia '80" okupuje biuro premiera, domagając się rozmowy z Tuskiem i wycofania się z likwidacji emerytur pomostowych.

Reklama

"Gdybym ja był na miejscu premiera, to odpowiedziałbym tak zdecydowanie, żeby nikt nie ważył się następnym razem tak postąpić. Bo nie można okupować biura premiera" - mówił Wałęsa.

Co dokładnie rozumie przez "zdecydowaną odpowiedź"? "Najpierw użyłbym argumentów. Ale jakby nie poskutkowało, to użyłbym siły. Dałbym decyzję: oczyścić biuro" - zdenerwował się Wałęsa. Po chwili widocznie zreflektował się, że nie wypada mu tak mówić o związkowcach. Zwrócił się do prowadzącej program Moniki Olejnik: "Wiem, że podpadłem teraz związkowcom, ale ja się nie cofam. Będzie mnie pani ratować przed związkami?" - zapytał.