Komórka prezydenta nie zadziałała w najważniejszym momencie jego wizyty w Gruzji - przed i w trakcie strzałów w pobliżu kolumny prezydenckiej. W wywiadzie dla TVN 24 prezydent stwierdził, że nie miał kontaktu z funkcjonariuszami BOR. "Ja nie miałem z nimi łączności, szef ochrony usiłował się ze mną skontaktować, ale tam mi źle działał telefon komórkowy" - powiedział prezydent.

Reklama

To zaskakująca informacja. We wrześniu MSWiA oraz ABW, zajmująca się certyfikacją aparatów, zapewniały nas, że prezydent wkrótce otrzyma specjalną komórkę do prowadzenia poufnych rozmów. ABW miała tylko sprawdzić, czy karty szyfrujące w telefonie należycie chronią przed podsłuchami.

"Nie wiem, czy prezydent dostał nową komórkę. Nie wiem, dlaczego ta, którą miał w Gruzji, nie zadziałała. W ABW jest fachowiec Ery, dostaje pieniądze, więc proszę jego pytać" - komentuje ironicznie wiceszef BBN Witold Waszczykowski, nawiązując do informacji, że szef ABW Krzysztof Bondaryk, będąc urzędnikiem państwowym, zainkasował w tym roku już pół miliona złotych odprawy od Ery.

MSWiA zapytane przez nas, czy przekazało nowy telefon prezydentowi, czy też nadal używa on starej komórki służbowej, milczy. Choć wcześniej informowało, że będzie nowa łączność komórkowa dla VIP-ów, teraz twierdzi, że zajmuje się jedynie rządowym systemem łączności stacjonarnej. "Telefonię komórkową osób sprawujących najwyższe stanowiska w państwie koordynuje ABW, a w czasie ochrony Prezydenta RP - BOR" - informuje DZIENNIK rzeczniczka MSWiA Wioletta Paprocka.

Reklama

BOR i ABW zasłaniają się tajemnicą. "Pytania dotyczą zagadnień związanych z problematyką bezpiecznej łączności, co stanowi rodzaj informacji objętych klauzulą niejawności. Z uwagi na ograniczenia natury prawnej ABW nie wypowiada się w tej kwestii" - mówi rzeczniczka instytucji mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.

W Gruzji działała za to bez przeszkód komórka prezydenckiego ministra Michała Kamińskiego, który na bieżąco relacjonował wydarzenia mediom, a i komórka prezydenta nie zawsze była awaryjna. Chwilę po strzelaninie Lechowi Kaczyńskiemu udało się dodzwonić do brata Jarosława. Prezes PiS potwierdził to w rozmowie z dziennikarzami. Prezydent chciał, aby brat uspokoił mamę Jadwigę Kaczyńską i zakazał jej oglądać relacji telewizyjnych, by się nie denerwowała.