”Bardzo często zastanawiałem się nad sensem istnienia naszego pokolenia ’89. Dręczyło mnie pytanie, co tak naprawdę jest naszym celem? Nasi pradziadkowie i dziadkowie walczyli o niepodległość, rodzice o wolność, a my? Czy mamy spocząć na laurach? Cieszyć się wolnością, dzięki której tak naprawdę zapominamy o historii?

Reklama

Przecież my już nie pamiętamy nawet, kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie, kim była Anna Walentynowicz i kiedy wprowadzono stan wojenny! Nie pamiętamy naszej historii, kultury, a kiedy ginie tradycja, umiera naród. Ta wizja samozagłady dręczyła mnie aż do momentu, w którym dostrzegłem pole, na którym mój rocznik może się wykazać.

Co możemy zrobić? Demokracji, którą wywalczyli nasi rodzice, tak naprawdę nie potrafiono wykorzystać. Politykom służy nie do zaspakajania potrzeb społeczeństwa, ale własnych. Partie starają się przyciągnąć jak największą liczbę zwolenników różnymi gadżetami typu becikowe, dofinansowanie inwestycji ojca Tadeusza itp. Ale brakuje im dalekowzroczności, patrzenia w perspektywie dłuższej niż kilka lat trwania czyjejś kadencji. Nie tak powinna wyglądać polityka, a nasze pokolenie ma swoje pięć minut, by to zmienić. Już jesteśmy studentami, rozumiemy świat, nie boimy się go i jesteśmy otwarci na dialog. Pokolenie ’60, czyli naszych rodziców, zachłysnęło się wolnością, której tak pragnęli, a my teraz musimy wykonać tracheotomię tej zachłanności. Działamy w organizacjach pozarządowych, rzadowych, w stowarzyszeniach. Działamy na różnych polach, ale cel mamy jeden – wzmocnić organizm, jakim jest nasza ojczyzna. Zmieniając prawo, stworzymy nowe standardy, z których będziemy się kiedyś rozliczać przed naszymi dziećmi, i obyśmy się nie wstydzili.”