Charakterem Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju miał nawiązywać do Międzynarodowego Kongresu Pisarzy w Obronie Kultury (Paryż 1936). Odbył się on we Wrocławiu w dniach 25-28 sierpnia 1948 roku. Poprzedziła go otwarta w tym mieście 21 lipca Wystawa Ziem Odzyskanych - przedsięwzięcie o ogromnej wymowie propagandowej służące ideologii PRL oraz legitymizacji postanowień traktatu pokojowego w Poczdamie ustalającego m.in. granicę polsko-niemiecką na Odrze i Nysie.

Reklama

Za głównego inicjatora i organizatora kongresu uważa się Jerzego Borejszę. Pomysł Borejszy został zaakceptowany przez Andrieja Żdanowa, głównego stalinowskiego ideologa. Przygotowaniem kongresu zajął się polsko-francuski Komitet Organizacyjny. W jego skład weszli m.in. Irène i Frédéric Joliot-Curie, Le Corbusier, Kazimierz Ajdukiewicz, Maria Dąbrowska, Zofia Nałkowska, Xawery Dunikowski, Tadeusz Kotarbiński i Jan Parandowski.

Naukowcy i literaci

Zaproszonych na kongres gości można podzielić na kilka kategorii. Byli to z jednej strony wybitni naukowcy, poważni profesorowie szacownych zachodnioeuropejskich uniwersytetów, tacy właśnie jak córka Marii Skłodowskiej-Curie Irène Joliot-Curie i jej mąż Frédéric, wybitni chemicy, w przyszłości laureaci Nagrody Nobla, biolog i pisarz Julian Huxley, dyrektor UNESCO, pisarz Martin Andersen Nexø (autor "Pelle zwycięzca") czy biochemik John Haldane. Z drugiej strony przybyła do Wrocławia grupa literatów i artystów o głośnych nazwiskach, znanych z lewicowych przekonań i sympatii dla ZSRR. Wśród nich znalazł się słynny Pablo Picasso, malarze Fernand Legér i Renato Guttuso, francuski poeta Paul éluard, Bertolt Brecht, Louis Aragon, brazylijski pisarz Jorge Amado i inni.

Reklama

Kolejną grupę uczestników stanowili delegaci radzieccy oraz przedstawiciele krajów bloku komunistycznego, wśród których palmę pierwszeństwa dzierżył Aleksandr Fadiejew, przewodniczący Związku Pisarzy ZSRR, znany z powieści opiewających walkę zbrojną narodów sowieckich z faszyzmem i imperializmem, takich jak "Klęska" i "Młoda Gwardia".

Polska delegacja składała się z wybitnych twórców kultury, pisarzy takich jak Jarosław Iwaszkiewicz, który był także współorganizatorem kongresu, Jan Parandowski, Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Maria Dąbrowska, Władysław Tatarkiewicz, Julian Krzyżanowski czy Jerzy Zawieyski. Ponoć Iwaszkiewicz, który miał doświadczenie w dyplomacji (przed wojną pracował w ambasadzie polskiej w Kopenhadze) tak mocno obciążony był pracą przy przygotowaniu kongresu, że pierwszego dnia obrad zemdlał na schodach. Na zjazd przybyła także delegacja polskiego episkopatu, jednak ze względu na cenzurę próżno by szukać wzmianki o tym fakcie w ówczesnej prasie, która na bieżąco komentowała przebieg obrad i poświęcała sporo uwagi biogramom referentów.

Kongres rozpoczął się 25 sierpnia 1948 roku, formalnie o godzinie 10:30. Aula była zapełniona już dużo wcześniej, zapachniało egzotyką, kiedy miejsca zajęli delegaci z Azji i Afryki, zewsząd słychać było rozmowy prowadzone w kilkunastu językach, fotoreporterzy zaś wykorzystywali ten czas na portretowanie najsłynniejszych osobistości. Wtedy to Iwaszkiewicz poprosił o ciszę i oficjalnie otworzył obrady kongresu, które trwały cztery dni i podsumowane zostały 28 sierpnia uchwaleniem rezolucji.

Reklama

p



Ostre starcia

Najważniejsze referaty na zjeździe wygłosili Olaf Stapelton, Anna Seghers, Fadiejew i… Picasso. Ich przemówienia wywołały na sali największe emocje. Zaczął Anglik Stapelton, który był jednym z pierwszych mówców. Odczyt wygłosił już pierwszego dnia obrad i niejako uprzedzając atak Fadiejewa, spróbował tonu pojednawczego, tłumacząc zebranym istotę konfliktu pomiędzy USA i ZSRR. Według niego nie polegał on na walce komunizmu z imperializmem, lecz był rezultatem odrębności kulturowej owych państw. Stapelton zaapelował też o wzajemne zrozumienie. Referat ten, nie wydrukowany zresztą przez żadną z gazet z powodów cenzuralnych, wywołał wściekłość wśród ekipy radzieckiej. Po wysłuchaniu przemówienia Anglika Fadiejew wstał i wygłosił płomienną orację, w której w niewybredny sposób zaatakował literaturę zachodnioeuropejską i imperializm w ogóle. Oto cytaty z wydrukowanego przez wszystkie krajowe dzienniki odczytu: "Kajdany amerykańskich imperialistów mają zamienić świat w komisariat policyjny, a jego ludność w niewolników kapitału", albo inny, przytaczany przez wiele opracowań historycznych: "Jeśli hieny i szakale umiałyby pisać, pisałyby to samo co André Malraux, Henry Miller czy John Dos Passos". Nie przebierając w słowach przypuścił atak na twórczość Jeana Paula Sartre’a. Na koniec polityków amerykańskich porównał do kontynuatorów Goebbelsa. Usiadł i podczas kolejnych dni obrad demonstracyjnie zdejmował słuchawki w momentach, gdy przemawiali delegaci z Zachodu.

"Bulterier" Stalina

Fadiejewowi, pisarzowi poniekąd zdolnemu, przypadła na kongresie rola prowokatora, "bulteriera" Stalina i Żdanowa, który przyjechał na zjazd z zadaniem propagowania oficjalnej doktryny, mającej obowiązywać w literaturze i sztuce ZSRR oraz jego państw satelickich, mianowicie socrealizmu. Znany krytyk literacki i tłumacz Jerzy Pomianowski tak wspomina tę mimo wszystko malowniczą, ale i tragiczną postać literatury rosyjskiej: "Podczas kiedy rozmawialiśmy, wwalił się do mieszkania pijany sekretarz Związku Literatów Radzieckich Fadiejew i poprosił (Borysa) Pasternaka o przenocowanie go, wybełkotał - widzisz Boria, nie mogę w tym stanie pokazać się w domu! Pasternak pościelił na starej otomanie i przykrył go starym szalem swojej żony. Wydawało się, że Fadiejew już śpi, ale po chwili podniósł łeb i zupełnie trzeźwym głosem powiedział: - No i co po nas zostanie Boria? Tylko twoje wiersze i dwanaście krzeseł ("Dwanaście krzeseł" powieść satyryczna Ilii Erenburga - red.). Następnego dnia zobaczyłem tego samego Fadiejewa na zebraniu w Związku Literatów, na którym bardzo pewnym siebie głosem wygłosił grzmiące przemówienie, pełne wyzwisk i inwektyw, przeciwko Achmatowej, Zoszczence i Pasternakowi, którego wyzwał od epigonów estetyzmu, formalistów, kosmopolitów i Bóg wie czego jeszcze. Ale nie to zapamiętałem z tego spotkania, co innego i lepszego mi utkwiło w pamięci, coś co zupełnie co innego o Rosjanach mówi niż ta dzika i tragiczna obłuda Fadiejewa, człowieka, który miał jednak tyle, że po XX zjeździe (KPZR), po przemówieniu Chruszczowa, zastrzelił się, zapewne w poczuciu wstydu za to wszystko co przedtem mówił i czynił."

Wojna, a nie pokój

Konsekwencje oskarżycielskiej mowy Fadiejewa były fatalne. Organizatorzy uświadomili sobie w tym momencie, że nie ma szans na podtrzymanie więzi ze światem zachodniej kultury. Historyk z Oxfordu, profesor Alan J.P. Taylor, wstał oburzony i przypomniał, że zadaniem intelektualistów jest głoszenie zasad zgody i tolerancji - a tu zanosi się na wojnę, a nie pokój. Wchodzący w skład prezydium Huxley, Irène Joliot-Curie oraz kilku delegatów z Anglii i USA poważnie zastanawiali się nad opuszczeniem Wrocławia już w trakcie obrad kongresu. Nie doszło jednak do skandalu, choć wystąpienie Fadiejewa niewątpliwie można by w ten sposób nazwać. Trzeciego dnia kongresu przyszła kolej na wystąpienie delegacji z Niemiec, która znajdowała się w sytuacji szalenie trudnej, gdyż w niemal każdym referacie prelegenci nawiązywali do straszliwych zbrodni dokonanych przez Niemców podczas II wojny światowej. W auli zapadła kompletna cisza, kiedy w tonie pokory, ale i nadziei na inną przyszłość przemawiali: pisarka Anna Seghers i delegat Alexander Abusch. Podziękowali oni przede wszystkim za samo zaproszenie, które uznali za wielki gest ze strony organizatorów, biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia historyczne. Dzień ten, ze względu na powagę owych wystąpień, mógłby być uznany za udany, gdyby po południu nie doszło do kolejnych utarczek i prowokacji ze strony delegatów sowieckich.

Mówi Picasso

Zupełnie inny charakter miało wystąpienie Picassa, do którego doszło trzeciego dnia obrad. Otóż spokojnie przysłuchujący się kolejnym referatom i rysujący coś w szkicowniku artysta postanowił zabrać głos. Sala zamarła z ciekawości, oczekując na sensacyjne wystąpienie. Słuchacze spodziewali się, że malarz opowie się za jedną ze stron konfliktu, do którego doszło na zjeździe. Tymczasem Picasso, któremu głosu udzielił przewodniczący Fadiejew, zaczął odczytywać tekst z kartki. Jego mowa dotyczyła innej materii: była apelem do rządu Chile o uwolnienie z aresztu domowego oraz zdjęcie cenzury druku i wypowiedzi dla wybitnego poety Pabla Nerudy, prywatnie przyjaciela Picassa. Artysta zakończył ją słowami: "Zgromadzony we Wrocławiu Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju przesyła wielkiemu poecie Pablowi Nerudzie wyrazy swojego poparcia, podziwu, solidarności i przywiązania […] domaga się dla Nerudy prawa swobodnej wypowiedzi i swobodnego przebywania tam, gdzie chce."

Nauczka dla komunistów

Kongres był jednym z ostatnich tego typu wydarzeń kulturalnych, które odbyły się na terenie jednego z państw tzw. demokracji ludowej. Przybyli spoza żelaznej kurtyny (szczególnie z USA i Wielkiej Brytanii) naukowcy, artyści i literaci obiecywali sobie dyskusję o przyszłości Europy i świata, dotkniętych skutkami najstraszliwszej wojny wszech czasów, na zasadach zgodnych z duchem demokratycznym. Z pewnością spotkało ich wielkie rozczarowanie, gdyż wielu prelegentów sympatyzujących ze Związkiem Radzieckim obrażało ich niewybrednymi epitetami i zarzutami o sympatię z faszyzmem. Jednak sama ich obecność we Wrocławiu i możliwość wypowiedzenia na forum publicznym własnego zdania w każdej kwestii, stanowiły nauczkę dla komunistycznego państwa polskiego, aby tego rodzaju eksperymentów więcej nie powtarzać. Nie doczekaliśmy się więc w kraju podobnej imprezy. Z takiej perspektywy należy wydarzenie to docenić i oddać mu należne miejsce w historii Polski Ludowej.

Obrady kongresu skutecznie odwróciły uwagę społeczeństwa od rozgrywki politycznej na szczytach władzy. W tym właśnie czasie w Warszawie rozstrzygał się los Gomułki, który dwa miesiące wcześniej wystąpił na forum partyjnym z referatem podkreślającym udział przedwojennych komunistów polskich w walce o socjalizm. W końcu sierpnia i na początku września 1948 roku odbywał się "sąd" nad Gomułką. Mimo jego przyznania się do błędów i prośby o wybaczenie wtrącono go do więzienia, gdzie spędził kilka lat.

Ponadto wydarzeniem politycznym, które wpłynęło na klimat kongresu, był konflikt ideologiczny Związku Radzieckiego z komunistycznym reżimem Broz-Tity, który ogłosił, że Jugosławia będzie szła "własną drogą do socjalizmu".

W obronie pokoju

Uczestnicy kongresu przyjęli rezolucję skierowaną do intelektualistów całego świata, w której stwierdzali m.in.: "Kulturze krajów europejskich, które wniosły ogromny wkład do światowego dorobku ludzkości, grozi niebezpieczeństwo utraty oblicza narodowego. [...] Ludzie, którzy przyjęli metody faszyzmu, uprawiają w swoich krajach dyskryminację rasową, prześladują wybitnych przedstawicieli nauki i sztuki. [...] Podnosimy głos w obronie pokoju, w obronie swobodnego rozwoju kulturalnego narodów, w obronie ich niepodległości narodowej, ich ścisłej współpracy i przyjaźni."

p