Polskie bajki były popularne nie tylko w naszym kraju, podbijały serca dzieci na całym świecie. W Japonii do dziś ogromną popularnością cieszy się "Miś Uszatek". Fani polskich dobranocek skrzykują się w internecie, żeby wspominać ulubione. O magię tych wspomnień spytaliśmy, dziś już dorosłych, widzów.

Reklama

Manuela Gretkowska, pisarka
Ulubioną bajką mojego dzieciństwa były "Przygody Błękitnego Rycerzyka". Główny bohater silnie wpłynął na moją podświadomość, stając się "ideałem" mężczyzny. Jego subtelność, wyrafinowanie, ale także odwaga połączona ze zdolnościami artystycznymi stanowiły ciekawe połączenie. I nawet nie pamiętam, czy występowała tam jakaś królewna, bo w moich wyobrażeniach to zawsze ja odgrywałam jej rolę. Ważne było też to, że występowały tam przepiękne damy dworu i obowiązywała dworska kurtuazja, czyli kultura, której nie sposób było spotkać w szarym PRL.

Joanna Olech, rysownik, pisarka
Dla mojego pokolenia kultową bajką była "Gąska Balbinka". Urzekała swoją prostotą, a zarazem subtelnym poczuciem humoru. Anegdoty zawsze miały zabawną puentę na końcu, to były proste epizodziki bez zbędnego gadulstwa i nachalnej moralistyki oraz dydaktyzmu. Bajka miała też swoją niepowtarzalną atmosferę. Szczególnie kultową postacią był lekko sepleniący kurczak Ptyś, który był przyjacielem Balbinki. Zawsze służył jej radą i ratował z każdej opresji. Sama koncepcja przyjaźni między chłopcem a dziewczynką była niezwykle atrakcyjna. Stanowiła ucieleśnienie marzenia o starszym bracie. Przygody Balbinki się nie zestarzały, bo jej prostota okazała się bardzo nowoczesna.

Michał Rusinek, tłumacz, pisarz
Wyrazista muzyka, szybka akcja i charaktery głównych bohaterów spowodowały, że to "Bolek i Lolek" to bajka, którą z tęsknotą wspominam do dziś. Historie dwóch zwyczajnych łobuziaków, którzy się tłuką, robią różne kawały, były nie tylko śmieszne, ale wbrew pozorom, bardzo prawdziwe. Łatwo można było się utożsamić z bohaterami. Mnie osobiście bliżej było do spokojniejszego Lolka, ale sukces tej dobranocki polegał na tym, że można było wybierać między jednym a drugim bohaterem. W bajce nie było w niej zbędnego moralizatorstwa. Jak tylko pojawił się pełnometrażowy film, poszedłem na niego do kina. Jednak mnie rozczarował, bo Bolek i Lolek odzyskali w nim mowę, co wcale nie zadziało na ich korzyść.

Reklama

Jaka była wasza ulubiona dobranocka z czasów PRL? Piszcie do nas na adres: spoleczenstwo@dziennik.pl.