Cadenas jest autorem kilkunastu zbiorów poezji, z których już pierwszy "Los Cuadernos del Destierro" ("Zapisy z wygnania", 1957) zwrócił uwagę krytyki i czytelników w Wenezueli. Pozostałe tomy to m.in. "Falsas maniobras" (1966), "Intemperie" (1977), "Memorial" (1977), "Amante" (1983), "Gestiones" (1992). Utwory Cadenasa tłumaczone na wiele języków figurują w wielu antologiach poezji hispanoamerykańskiej, duży zbiór jego wierszy "Obra entera. Poesia y prosa 1958 - 1995" (Dzieła zebrane. Poezja i proza) opublikowało w roku 2000 prestiżowe meksykańskie wydawnictwo Fondo de Cultura Economica.

Reklama

Wenezuelski poeta jest arcyświadomy specyficznej misji poezji jako narzędzia diagnozy bolączek i deformacji psychiki współczesnego człowieka. Nie przemawia jednak nigdy w imieniu enigmatycznej i abstrakcyjnej "ludzkości", lecz w swoim własnym. Poezja - przygoda i droga do bezlitosnej samowiedzy - służy wewnętrznemu oczyszczeniu, uwolnieniu się od arogancji i próżności ego, a jej ostatecznym celem jest autokreacja - w wymiarze artystycznym i etycznym. Kluczowym dla Cadenasa pojęciem i doświadczeniem jest poczucie klęski (fracaso), nieodłączne od samego życia i specyfiki procesu twórczego. Pozwala ono jednak przeżywać życie jako nieustające dążenie do autentyzmu, co w sferze ekspresji przekłada się na maksymalną, niekiedy wręcz ascetyczną precyzję języka.

p

Poszukiwanie

Nigdy nie znaleźliśmy Graala.
Nie sprawdziły się opowieści.
Poszukiwacze przygód doświadczyli tylko
utrudzenia przebytą drogą.
Lecz nadal łakniemy tych wszystkich historii;
czym byłoby bez nich
nasze życie?





Reklama

Nic nie zostało wyjaśnione.
Mogliśmy pozostać w domu,
gdyby nie zbyt wielki niepokój.
A jednak, po skończonej podróży,
czujemy, że w głębi nas
- wolnych już od nadziei -
narodziła się
nowa świątynia.










Reklama

Pojednanie

Dogadajmy się nareszcie, wierszu.
Nie będę cię zmuszał do mówienia tego, czego nie chcesz,
a ty nie będziesz się sprzeciwiał zbytnio mym pragnieniom.
Mocowaliśmy się ze sobą ponad miarę.
I po co ten upór, by cię stworzyć na własne podobieństwo,
gdy to ty wiesz rzeczy, o których ja nie mam pojęcia?
Uwolnij się nareszcie ode mnie.
Uciekaj, nie oglądając się za siebie.
Ratuj się, nim będzie za późno.
Przecież to ty mnie przerastasz,
potrafisz wyrazić to, co cię porusza;
ja tego nie umiem.
Przecież to ty jesteś czymś więcej niż jesteś,
ja zaś tylko próbuję rozpoznać się w tobie.
Przede mną obszar mych pragnień,
ty zaś nie masz żadnych.
Podążasz jedynie naprzód,
nie zważając na rękę, którą wprawiasz w ruch
i która ma cię za swoją własność,
gdy czuje, jak z niej wypływasz,
niczym tworzywo, przyjmujące kształt.
Narzuć swój bieg piszącemu;
On tylko potrafi się ukrywać,
kamuflować nowość,
pomniejszać sam siebie.
Pokazuje wymęczone powtórki.
Wierszu,
oderwij mnie od siebie.






























Argument

Rano
znieczuleni czytamy
wiadomości
z frontu wojny (jakiejkolwiek wojny),
nagłówek
przynosi odór kilku bitew;
każda ze stron
chce udowodnić, że Bóg
trzyma właśnie z nią
przy pomocy argumentów nie do odparcia.
Przebiegamy wzrokiem
całe szpalty,
szukając więcej potwierdzeń
naszej klęski
i gazeta przynosi to co chcieliśmy
w niej znaleźć.














Przełożyła Krystyna Rodowska