Minister twardo broni swoich pomysłów. Jej zdaniem nowa podstawa programowa, która obejmie gimnazja i licea, jest potrzebna, by nauka w polskiej szkole była bardziej spójna i jednolita. A sztandarowy pomysł MEN, czyli wysłanie sześciolatków do szkół, to z kolei szansa, by wyrównać szanse edukacyjne polskich dzieci. Oto najważniejsze zmiany:

Reklama

1. Sześciolatki w szkole

Rok szkolny 2009/2010 to pierwszy rok, gdy do pierwszej klasy mogą iść sześciolatki. Do tej pory polskie dzieci zaczynały edukację w wieku 7 lat, a sześciolatki jedynie wyjątkowo, po uzyskaniu pozytywnej opinii od poradni pedagogiczno-psychologicznej. Ta zmiana od samego początku wywoływała największe emocje. Rodzice, którzy są jej przeciwni, rozpoczęli nawet akcję „Ratujmy maluchy” i zaciekle walczą o wycofanie reformy. ”Naszym zdaniem ani dzieci, ani szkoły nie są gotowe na taką zmianę. To zabieranie sześciolatkom dzieciństwa” - twierdzą organizatorzy akcji protestacyjnej Karolina i Tomasz Elbanowscy z Warszawy. MEN ugiął się pod protestami i zdecydował, że o tym, czy posłać dziecko do zerówki, czy do pierwszej klasy, na razie zadecydują sami rodzice. Tym samym rozpoczyna się właśnie trzyletni okres pilotażowy wielkiej reformy. Wszystkie sześciolatki obowiązkowo powędrują do szkoły dopiero w 2012 roku. A dzisiaj, jak wynika ze wstępnych szacunków resortu edukacji, naukę w szkole rozpocznie co dziesiąty sześciolatek.

2. Nowa podstawa programowa

Do szkół wchodzi nowa podstawa programowa - w tym roku obejmie pierwsze klasy podstawówek i gimnazjów. Jej celem jest wprowadzenie spójnego systemu nauczania w różnych typach szkół. MEN podkreśla, że dzięki temu uczniowie nie będą już - jak do tej pory - powtarzali dwukrotnie tego samego materiału.

Reklama

Tak zwana ogólna edukacja skończy się już po gimnazjum. W liceum uczniowie będą wybierać obok przedmiotów obowiązkowych (np. język polski i matematyka), bloki: przyrodniczy lub humanistyczny. Oraz zajęcia, w których chcą się specjalizować.

Na przykład: Jeżeli dziecko nie będzie chciało zdawać matury z historii, to w liceum nie wybierze tego przedmiotu jako rozszerzonego. Oznacza to, że np. o starożytności usłyszy po raz ostatni w wieku 12 lat (w I klasie gimnazjum).

Reklama

”Uczeń nie posiądzie wiedzy o tej epoce. Bo w tak młodym wieku nie jest w stanie myśleć na tyle abstrakcyjnie, aby zrozumieć, co to jest demokracja ateńska” - uważa zastępca redaktora naczelnego „Wiadomości Historycznych” Ireneusz Wywiał.

W tym roku zmiana podstawy programowej najbardziej dotknie pierwszoklasistów w podstawówkach. Z powodu obniżenia wieku szkolnego zostały bowiem również obniżone wymagania. Uczniowie w I klasie będą więc poznawali podstawy pisania i czytania, czyli to, co 90 proc. dzieci przerabiało już w zerówce.

3. Obowiązkowa matura z matematyki

Po raz pierwszy od 25 lat, w maju 2010 roku, wszyscy piszący egzamin dojrzałości będą obowiązkowo zmagać się z królową nauk. Wiesław Włodarski, szef Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich i nauczyciel matematyki, uważa, że szkoły są dobrze przygotowane do egzaminu. Gorzej z uczniami. ”Podstawa programowa z matematyki nie zmieniła się, więc wszyscy uczyli się tego, co będzie teraz na egzaminie maturalnym” - mówi. - ”Podejrzewam jednak, że wielu uczniów, którzy rozpoczynali naukę w liceum 2 lata temu, nie potraktowało poważnie faktu, że każe im się zdawać matematykę. Taka jest rzeczywistość, że uczniowie mają raczej minimalistyczne podejście do życia i przykładają się tylko do tego, co jest im niezbędne” - dodaje. Zdaniem Włodarskiego nawet zatwardziali humaniści docenią na studiach wartość matematyki, bo uczy ona logicznego myślenia. Uczniom, którzy boją się tego egzaminu, nauczyciel radzi: ”Wystarczy trochę przyłożyć się do nauki. Rok to wystarczająco dużo czasu na nadrobienie zaległości”.

4. Obowiązkowy drugi język obcy od pierwszej klasy

Od 1 września uczniów gimnazjów czeka obowiązkowa nauka nie jednego, ale dwóch języków obcych. Do tej pory polskie dzieci pierwszy język obcy poznawały zwykle w wieku 10 lat, a drugi dopiero w liceum. Tym samym były daleko w tyle za rówieśnikami z innych krajów europejskich. Problem w tym, że wiele szkół ma spore trudności ze znalezieniem odpowiedniej kadry. ”Mieliśmy kłopoty z zatrudnieniem nauczyciela, który posiadałby odpowiednie kwalifikacje. Szczególny problem jest z anglistami” - przyznaje Katarzyna Piela z gimnazjum im. Odkrywców Polskiej Miedzi w Chocianowie.

5. Lekcje o seksie bez zgody rodziców

Od tego roku rodzice, którzy nie chcą posyłać swego dziecka na zajęcia wychowania do życia w rodzinie, będą musieli położyć stosowne oświadczenie na biurku dyrektora szkoły. Jeśli tego nie zrobią, uczeń będzie uczestniczyć w lekcjach. Do tej pory było inaczej: rodzice pisemnie informowali o zgodzie na udział w zajęciach. W praktyce oznaczało to, że wielu uczniów rezygnowało z lekcji, bo rodzice z różnych powodów nie dopełnili tej formalności. Z danych MEN wynika, że w ubiegłym roku w lekcjach uczestniczyło tylko 65 proc. uczniów szkół podstawowych i gimnazjów i ok. 38 proc. licealistów. ”To krok w dobrym kierunku. Skorzystają na tym dzieci, którymi rodzice niezbyt się interesowali, a przez to były wykluczone z lekcji przygotowujących do życia w rodzinie” - mówi Anna Grzywacz z grupy edukatorów seksualnych Ponton. Jednak jej zdaniem dużym problemem jest brak nauczycieli, którzy mają kwalifikacje, by prowadzić lekcje o seksie.