- 2018 rok dla Instytutu Pamięci Narodowej był niezwykle ważny, ponieważ to był rok setnej rocznicy odzyskania niepodległości i większość naszych działań była skupiona wokół tego tematu. Nie chcieliśmy, aby ta rocznica, niezwykle ważna dla naszej tożsamości, sprowadzała się do jednych działań, do jednego momentu wokół 11 listopada. Naszym głównym zamierzeniem było to, żeby wokół tej pamięci i tej rocznicy odbudowywać tożsamość, pamięć, szczególnie lokalną, i żeby to przekazać młodemu pokoleniu - powiedział prezes IPN, przypominając o najważniejszych działaniach IPN w tej sprawie 2018 r.

Reklama

Prezes Szarek omówił działalność krajową Instytutu i problemy dotyczące współpracy międzynarodowej, szczególnie po nowelizacji ustawy o IPN ze stycznia 2018 r. wprowadzającej kary za oskarżanie Polaków za zbrodnie z okresu II wojny światowej. - Ta ustawa została przygotowana, została uchwalona poza IPN. My przyjęliśmy taką zasadę, że proces legislacyjny zostawiamy parlamentarzystom - relacjonował Szarek. - To na nas spadł, można powiedzieć, atak z całego świata, zresztą za to, czego ta ustawa nie przewidywała - podkreślił, mówiąc o zerwanych kontaktach z naukowcami z krajów Zachodu.

Prezes IPN przedstawił także trudności związane z poszukiwaniami polskich ofiar na Ukrainie. Nawiązując do niedawnej zapowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o zniesieniu moratorium prezes IPN zaznaczył: Teraz zobaczymy, jaka będzie odpowiedź, realna odpowiedź ze strony państwa ukraińskiego.

Przypomniał również działalność naukową i edukacyjną IPN, w tym dotyczącą relacji polsko-żydowskich podczas okupacji niemieckiej, a także konferencje historyków np. w Budapeszcie na Węgrzech dotyczącą Jana Pawła II i w Muzeum Polskim w Rapperswilu w Szwajcarii. Prezes IPN omówił także szereg postaci i wydarzeń, np. 40-lecie powstania Wolnych Związków Zawodowych, których upamiętnienie zorganizował Instytut.

Reklama

Podczas rozpatrywania informacji senator PiS Dorota Czudowska pytała o to, ile - w procentach albo kwotowo - brakuje pieniędzy do tego, żeby IPN mógł zrealizować wszystkie zaplanowane działania. Odpowiadając na to pytanie prezes IPN zwrócił uwagę, że Instytut, choć postrzegany jest jako "instytucja wszechmocna", która ma zajmować się wszystkimi zaniechaniami państwa polskiego w obszarze historii, ma ograniczone środki.

- Przypominam tylko, mimo tych kłamliwych tekstów, jakie się ukazywały w prasie, otóż proszę państwa - ostatnia podwyżka płacy w Instytucie Pamięci Narodowej to był rok 2007 - powiedział Szarek, dodając, że wyższa średnia płac w IPN wynika z obecnej struktury wynagrodzeń. - Do płac pracowników Instytutu Pamięci Narodowej są wliczane płace prokuratorów (według prezesa IPN w pionie śledczym pracuje ponad 100 prokuratorów), a każdy szeregowy prokurator ma pensję wyższą od prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i zastępców prezesa - powiedział Szarek. Przypomniał też, że w IPN pracuje blisko 1000 archiwistów, ponad 150 naukowców, a także ponad 150 pracowników Biura Edukacji Narodowej. - To są ludzie, którzy od 2007 r. nie mieli żadnej podwyżki - zaznaczył. Dodał przy tym, że najlepsi ludzie odchodzą z IPN w związku z niskim wynagrodzeniem i budują inne instytucje np. Muzeum II Wojny Światowej.

Sprawozdanie IPN za 2018 r., które dostępne jest na stronach Instytutu, liczy ponad 650 stron. - Setna rocznica odzyskania niepodległości - mimo iż ten okres znalazł się w zakresie badań IPN dopiero od nowelizacji ustawy z czerwca 2016 r. rozszerzającej je o lata 1917-1939 - stała się dla Instytutu głównym polem aktywności w minionym roku, czego rezultatem było ponad tysiąc przedsięwzięć zorganizowanych w kraju i za granicą - głosi dokument.

Reklama

W dokumencie zaznaczono, że kolejną wyróżniającą się kwestią była nowelizacja ustawy o IPN wprowadzona w styczniu 2018 r., z której polski rząd wycofał się kilka miesięcy później. Chodzi o nowelizację, która groziła karami grzywny lub trzema latami więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej. "W jej wyniku Instytut - powszechnie uważany za inicjatora, a nie jedynie wykonawcę jej zapisów - znalazł się w ogniu krytyki, szczególnie poza granicami kraju, czego efektem był międzynarodowy bojkot ze strony części środowisk naukowych" - podał IPN.

"IPN nie tylko przetrwał ten czas, ale wzmocnił nacisk na konieczność systematycznego badania zagadnień okupacji niemieckiej z lat 1939-1945 i zatrudnił dodatkowych historyków, którzy zajmują się tym tematem" - czytamy w sprawozdaniu.