Dr Mariusz Żuławnik oraz Paweł Zielony z IPN spotkali się z Polonią w kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie. Podczas prelekcji "Rozkaz nr 00485. Antypolska Operacja NKWD na sowieckiej Ukrainie 1937-1938" podkreślili, że co najmniej 111 tys. osób skazano wówczas w ZSRR na karę śmierci.

Reklama

- Dużo wiemy o Katyniu, dużo wiemy na temat Wołynia, natomiast wciąż niewiele wiemy w społeczeństwie polskim o operacji w latach 1937-1938. Od wielu lat IPN stara się tę wiedzę przekazać, przypomnieć o tej zbrodni – powiedział PAP Żuławnik.

W swym wystąpieniu akcentował m.in., że doszło tam do ludobójstwa dwa-trzy lata wcześniej, zanim nastąpił Katyń. Niektórzy historycy określają akcję jako preludium do Katynia.

- Mordowano ludzi tylko dlatego, że byli Polakami. Ginęli też Żydzi i Ukraińcy. Operacja była jedną z kilku narodowościowych, wymierzonych m.in. w Niemców, Greków i Chińczyków, ale przeciwko Polakom była najbardziej krwawa. Polacy stanowili ponad 40 proc. zamordowanych - wyszczególnił.

Reklama

Prowadzona była przede wszystkim, dodał, na Ukrainie i Białorusi, ale też w Gruzji, Kazachstanie, Uzbekistanie i innych republikach ZSRR.

Historyk i archiwista, zastępca dyrektora Archiwum IPN zaznaczył, że niemal 30 tys. ludzi zostało także skierowanych do łagrów na ciężkie roboty. Umierali tam z wycieńczenia.

- Operacja była wymierzona w rodziny, żony, matki, dzieci, osoby uznane za zdrajców ojczyzny. Np. żony były skazywane na niewolniczą pracę w łagrach od pięciu do ośmiu lat. Dzieci kierowane były do obozów pracy, do domów dziecka albo pozostawione same sobie - akcentował.

Reklama

Ekspozycja pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy zatytułowana także "Rozkaz nr 00485. Antypolska Operacja NKWD na sowieckiej Ukrainie 1937-1938" mieści się na 16 planszach. Jej kustoszem i współautorem jest Zielony, archiwista, główny specjalista w Wydziale Zasobów Cyfrowych Archiwum IPN.

- Państwowe archiwa ukraińskie zgłosiły się same do IPN i przekazały nam dokumenty, dotyczące setek rozstrzeliwanych Polaków. Są opatrzone pieczątkami i podpisami osób, które wysyłały na śmierć ludzi. Pokazujemy też dalsze losy ich żon, dzieci, co się stało z ich dobytkiem i mieniem ruchomym - tłumaczył.

Większość zaprezentowanych materiałów to skany dokumentów. Funkcjonariusze NKWD przyznają się w nich do wydawanych rozkazów. Wystawa wstrząsająca jest tym bardziej, że nie ogranicza się do statystyk. Ilustruje zbrodnie na przykładzie niedoli ludzi, ich osobistych dramatów.

- W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku prokuratorzy KGB stwierdzają, że mord był niezasadny. (…) Piszą o tym w oficjalnych, ściśle tajnych dokumentach. Wśród setek tysięcy dokumentów znaleźliśmy siedem zdjęć ofiar, w tym trzech kobiet zesłanych do Kazachstanu, których mężów rozstrzelano – mówił PAP Zielony.

Jak wyjaśnił, kobiety zostały oskarżone, ponieważ jakoby wiedziały, że ich mężowie prowadzą działalność kontrrewolucyjną, a nie poinformowały o tym właściwych służb.

Kustosz wystawy przyznał, że ponieważ niewiele było autentycznych zdjęć, cztery stanowią, co podkreślono, rekonstrukcję rewizji, aresztowania, przesłuchania w siedzibie NKWD oraz przygotowania do egzekucji. Zwrócił uwagę na przygotowany katalog.

Jak powiedział współorganizator wydarzenia Grzegorz Tymiński, szef nowojorskiego Stowarzyszenia Pamięć, obecna edycja Przystanku nawiązuje do pierwszej, pochodzącej z roku 2017 także poświęconej zbrodni NKWD.

- Światło na ludobójstwo rzuciła dopiero książka Tomasza Sommera "Operacja antypolska NKWD 1937-1938", wydana w roku 2014. Temat przebija się do świadomości Polaków. W Ameryce podkreślają, jak bardzo jest potrzebne rozpowszechnianie tej wiedzy – zapewnił Tymiński.

Zaznaczył, że Nowy Jork jest siódmym miejscem prezentacji materiałów o operacji, w tym pierwszym w USA. Instalacja wystawy zajmuje ok. pół godziny, dzięki czemu można ją wypożyczać do innych ośrodków w USA.

Przystanek trafi w środę do Fundacji Kulturalnej w Clark, w stanie New Jersey. W tamtejszej szkole odbędą się dzień wcześniej warsztaty dla nauczycieli.

Szef Stowarzyszenia Pamięć przypomniał, że IPN wydał tzw. tekę edukacyjną dla nauczycieli i uczniów, zawierającą konspekt z materiałami na temat "antypolskiej operacji".