Od kilku dni w kraju toczy się dyskusja wywołana filmem "Pokłosie", poruszającym problem mordu na Żydach w Jedwabnem. Pod adresem jego twórców padają zarzuty o antypolskość. Producent filmu Dariusz Jabłoński nie jest nimi zaskoczony, z podobnymi opiniami zmaga się od początku pracy nad "Pokłosiem". Mnie obraża nie film, ale zbrodnia w Jedwabnem, gdzie Polacy mordowali obywateli Polski żydowskiego pochodzenia i dlatego chcę o tym mówić głośno - mówi w rozmowie z gazetą Jabłoński. Dodaje, że zgadza się z Jarosławem Kaczyńskim w tym, że nie można utożsamiać z mordercami całego narodu. Jego zdaniem jednak należy o nich opowiadać, żeby nie pomylili się z uczciwymi ludźmi. Według Jabłońskiego kontekst historyczny nie jest usprawiedliwieniem dla palenia ludzi.

Reklama

Producent oddala też zarzuty, dotyczące zakłamywania rzeczywistości w filmie. Twierdzi, że wątpliwości twórców związane z autentycznością scenariusza, rozwiały ostatecznie recenzje historyków IPN i PAN. Historycy powiedzieli, że każdy element scenariusza Pasikowskiego jest wiarygodny, daje się rozpoznać w rzeczywistości - mówi Jabłoński. Zaznaczył jednak, że okoliczności śmierci głównego bohatera to wizja Pasikowskiego, do której reżyser ma prawo. Jednocześnie przyznał, że rzeczywistość przerosła wyobraźnię scenarzysty i reżysera.

Scenariusz filmu, który napisał i wyreżyserował Władysław Pasikowski, powstał w 2005 roku. Twórcy o dofinansowanie projektu zwrócili się do powstałego wtedy dopiero co Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF). Scenariusz filmu przeczytało czterech ekspertów Instytutu, trzech z nich wystawiło mu najwyższe noty (porównywalne do scenariusza "Katynia"). Jeden napisał, że temat wyjątkowo śliski i raczej odpychający, a on nie rozumie potrzeby nakręcenia tego filmu -wspomina Jabłoński.