Przygody polskiego komunistycznego żołnierza wywiadu w mundurze niemieckiego oficera, przez kilkanaście odcinków wodzącego hitlerowców za ich nosy to dziś serial kultowy. W czasach PRL robiący furorę nie tylko w Polsce, ale również w ZSRR, gdzie udało mu się pokonać nawet „Siedemnaście mgnień wiosny”. Rosjanie od perypetii własnego bohatera, fałszywego oficera SS nazwiskiem Stirlitz, woleli śledzić losy naszego agenta J-23. Scenariusz serialu napisali Andrzej Szypulski i Zbigniew Safjan. Konstruując fikcyjną postać Hansa Klossa, korzystali z życiorysów prawdziwych szpiegów. Maciej Replewicz w książce „Stawka większa niż kłamstwo” idzie tym tropem i wskazuje, gdzie rzeczywistość bierze górę nad fikcją.

Reklama
Wikimedia Commons

Do miana pierwowzorów „Janka” pretendowało kilku kandydatów. Wśród nich warto zwrócić uwagę na Nikołaja Kuzniecowa, sowieckiego szpiega działającego na Ukrainie jako Paul Siebert, prawdziwy porucznik Wehrmachtu znajdujący się w rosyjskiej niewoli. Kuzniecow przeprowadził kilka udanych ataków na wysoko postawionych niemieckich urzędników, jego grupa zorganizowała również zamachy bombowe we Lwowie – na wojskowe kasyno oraz dworzec kolejowy.

Innym prawdopodobnym Klossem mógł być gen. Artur Ritter-Jastrzębski, w czasie wojny agent rosyjskiego wywiadu GRU, a po wojnie oficer Wojska Polskiego. Jastrzębski zresztą sam twierdził, że jego życiorys zainspirował scenarzystów i wskazywał na pewne podobieństwa. Przerzucony w czasie wojny przez NKWD do Warszawy Ritter został obywatelem niemieckim, rozwijając siatkę własnych agentów i zdobywając informacje z kręgów gestapo. Uczestniczył również – jak pisze Maciej Replewicz – w jednej z najbardziej haniebnych akcji w historii Armii Ludowej wykonanej wspólnie z gestapowcami, czyli przejęciu archiwum Armii Krajowej z mieszkania przy ulicy Poznańskiej. Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego Ritter-Jastrzębski uciekł ze stolicy wraz z rodziną, by wkrótce zostać aresztowanym przez NKWD jako niemiecki szpieg. Po wojnie wrócił do Polski i został funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Do końca życia (zmarł w 1981 r.) lansował się jako pierwowzór postaci Hansa Klossa, choć jak twierdzi Replewicz, scenarzystom nie wydał się „zbyt interesujący” z literackiego punktu widzenia.

Reklama
Wikimedia Commons

Niewykluczone jednak, że Safjan i Szypulski zwrócili uwagę na inną postać. Kiedy powstawał scenariusz serialu, żył jeszcze żołnierz polskiego podziemia, który działał po niemieckiej stronie, przebrany w mundur generała Wehrmachtu. Kazimierz Leski, przedwojenny inżynier i budowniczy okrętu podwodnego ORP „Orzeł”, w czasie wojny pod pseudonimem Bradl działający w Związku Walki Zbrojnej i konspiracyjnej organizacji „Muszkieterowie”, tworzył struktury podziemnego kontrwywiadu o nazwie „997” i szukał sposobów na nawiązania połączenia kurierskiego z Londynem. Sposób najbardziej szalony okazał się najlepszy. Leski w uszytym specjalnie przez zaufanego krawca niemieckim mundurze oberleutnanta, czyli porucznika, ze sfałszowanymi papierami w kieszeni pojechał pociągiem z Warszawy, przez Berlin, do Paryża. Trwająca 36 godzin misja zakończyła się sukcesem. „Wtedy postanowiłem zostać generałem” – wspominał po latach „Bradl”. I został.

Tak narodził się specjalista od fortyfikacji, generał Julius von Hallman z wojsk inżynieryjnych.

Agencja Gazeta / Fot. Sawomir KamiĂski Agen
Reklama

Aby zachować wszelkie pozory, tym razem pojechał do Paryża pociągiem wojskowym, wracającym z frontu wschodniego. Co więcej, zameldował się nawet w niemieckiej komendanturze miasta i na podstawie spreparowanych przez AK dokumentów, według których szukał wykwalifikowanych robotników do prac inżynieryjnych, został zakwaterowany w apartamencie w jednym z paryskich hoteli. Jak pisze autor „Stawki większej niż kłamstwo”, Leski działał z dużym tupetem. Wystąpił nawet o zaliczkę do władz niemieckich, tłumacząc swój wniosek brakiem funduszy wynikającym z długotrwałego pozostawania poza macierzystą jednostką, która w tym czasie walczyła na Ukrainie. „W ten sposób, doceniając moją wydatną pomoc w fortyfikowanie zachodnich wybrzeży Twierdzy Europa, III Rzesza wypłaciła mi ciepłą rączką zaliczkę w wysokości 500 RM. Uważam, że były to uczciwie zarobione pieniądze” – wspominał.

W 1943 roku przeszedł kolejną metamorfozę. Choć miał 31 lat, postarzono go, dodając siwiznę na włosach i zmieniono tożsamość. Tym razem do Paryża pojechał jako generał Karl Leopold Jansen, utrzymując szlak przerzutowy tajnych materiałów i przechwytując szereg cennych dokumentów. Do jego największych sukcesów można zaliczyć zdobycie planów Wału Atlantyckiego, umocnień chroniących wybrzeże Francji, Belgii i Holandii. Wszystko dzięki temu, że Leski – jako von Hallman – miał dostęp do tajnych niemieckich planów inżynieryjnych.

Powstanie Warszawskie stało się kolejnym etapem walki Kazimierza Leskiego, tym razem czynnej. Tutaj też się wykazał. Choć miał do dyspozycji tylko oddział pięciu słabo uzbrojonych ochotników, udało im się opanować dwa budynki niemieckiej administracji w Alejach Ujazdowskich oraz Placu Trzech Krzyży i zdobyć tam broń. Dzięki temu powstała kompania AK „Bradl”, która już po niedługim czasie liczyła 200 żołnierzy i zapisała się chlubnie między innymi w czasie zdobywania silnie bronionego przez Niemców gmachu YMCA. Zanim powstanie upadło, Leski został awansowany do rangi kapitana, a na jego piersi zawisły dwa ordery – Virtuti Militari i Krzyż Walecznych. Nie poszedł jednak do niewoli, uciekł z kolumny jeńców.

Wikimedia Commons

Koniec wojny nie oznaczał jednak końca problemów. W 1945 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i postawiony przed sądem pod zarzutami zamiaru obalenia ustroju, pracy na rzecz wywiadu brytyjskiego oraz współpracy z Niemcami. Skazano go na 12 lat więzienia. Na wolność wyszedł w 1955 roku i znalazł pracę w Państwowych Wydawnictwach Technicznych.

Czy jego losy zainspirowały twórców serialu? Niewykluczone – przypuszcza Maciej Replewicz i wskazuje na szereg podobieństw między „Bradlem” a Klossem. To nie tylko mundur niemieckiego oberleutnanta, w którym Leski pojechał w swoją pierwszą misję, a jaki J-23 założył w pierwszym odcinku „Stawki większej niż życie”. Uwadze czujnych widzów nie umyka z pewnością również fakt, że Kloss, podobnie jak „Bradl”, zdobył tajne plany Wału Atlantyckiego ani że „Janek” działa również we Francji. Zgadzało się również wykształcenie postaci – obaj ukończyli studia na wydziale budowy okrętów.

Media / Picasa

„Chyba bardzo często podkreślaliśmy, że przygody Klossa są bajką, że są one nieprawdopodobne, a tymczasem to wszystko, co widzimy w poszczególnych odcinkach, jest oparte na elementach autentycznych” – takie słowa miał wypowiedzieć Zbigniew Safjan w czasie kolaudacji „Stawki większej niż życie”. Idzie również tym tropem, wyciągając nitki autentycznych wątków nie tylko z postaci występujących w serialu, ale pokazując, w których miejscach twórcy przygód Hansa Klossa tkali z nich fabułę. „Stawka większa niż kłamstwo” to książka tropiąca ślady historycznej prawdy w fikcyjnych historiach – pisze autor i podkreśla, że jest to również próba nowego, krytycznego spojrzenia na serial, jego bohaterów, antybohaterów i fabułę. Fani „Stawki większej niż życie” z pewnością to docenią.

Maciej Replewicz, „Stawka większa niż kłamstwo”, Wydawnictwo Fronda