Departament Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, kierowany przez Irenę Steinfeldt szykuje dokumenty zawierające raporty Gestapo, protokoły przesłuchań Goeringa przez amerykańskich wojskowych, jak też oświadczenia ludzi, których ratował Albert Goering - informuje "Daily Telegraph".
Brat Hermanna Goeringa miał zupełnie przeciwstawne poglądy, co nazistowski zbrodniarz. Był zdeklarowanym antyfaszystą, a gdy w czasie wojny stał się dyrektorem ds. transportu czechosłowackiej fabryki Skody, to robił co w jego mocy, by uratować życie pracowników - wyciągał ich z obozów koncentracyjnych i umożliwiał ucieczkę z III Rzeszy. Zdaniem historyków, uratował w ten sposób setki ludzi.
Mimo tak różnych postaw politycznych, nazistowski dygnitarz chronił swego brata - gdy oficerowie SS, czy Gestapo nie chcieli wypuścić więźniów, Albert prosił Hermanna o pomoc. Dowódca Luftwaffe i Marszałek Rzeszy miał też chronić brata przed represjami za antyhitlerowską postawę - pisze "Daily Telegraph".
Po wojnie Albert Goering spędził dwa lata w więzieniu, próbując przekonać alianckich śledczych, że ratował Żydów. Dopiero zeznania ludzi, którym pomógł, sprawiły, że wyszedł na wolność. Nie potrafił jednak żyć z piętnem rodowego nazwiska - załamał się i wpadł w alkoholizm. Zmarł w Pradze w 1966.
Komentarze (9)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJuż to znamy z opowiastek groSSmanów, ze szpalt GWna, środowisk amerykańskiego żydostwa itp.
Masz rację. Albert Göring zmarł nie w Pradze tylko w Monachium. Nie z powodu alkoholizmu, lecz na raka trzustki. Ale dla gryzipiórów to przecież żadna różnica. Równie dobrze mogliby napisać, że był wodzem z plemienia Sioux. A dla czytających tak czy tak - wsio rawno.