Zajście z udziałem Ewy Stankiewicz i Stefana Niesiołowskiego było częścią trwającego od lat procesu dziczenia polskiej sfery publicznej - oceniło w przekazanym we wtorek PAP oświadczeniu Towarzystwo Dziennikarskie, założone m.in. przez Seweryna Blumsztajna, Jana Ordyńskiego, Teresę Torańską i Jacka Żakowskiego.

Reklama

Według autorów pisma zarówno Stankiewicz jak Niesiołowski mieli w ostatnich latach istotny udział w napędzaniu tego procesu.

Z tego też powodu stowarzyszenie - jak tłumaczy - nie staje po żadnej ze stron zajścia.

Podkreśla jednak, że zarówno polityczne środowisko Stankiewicz, jak partyjni koledzy Niesiołowskiego powinni się poważnie zastanowić nad możliwymi skutkami dalszego eskalowania różnych form przemocy symbolicznej i agresji werbalnej w sferze publicznej.

Reklama

W ocenie Towarzystwa zajście przed gmachem Sejmu pokazało, jak łatwo od pozornie niegroźnej przemocy symbolicznej i agresji werbalnej można w sferze publicznej przejść do agresji i przemocy fizycznej. Przestrzega, że jeśli główne siły polityczne nie poskromią narastającej w ich szeregach agresji i nie narzucą sobie obowiązku respektowania wyższych standardów debaty i sporu, w sytuacji pogłębiającego się kryzysu społecznego taka eskalacja może nastąpić prędzej, niż się obecnie wydaje.

Apelujemy zarówno do polityków i działaczy związkowych, jak do kolegów dziennikarzy bliskich różnym obozom politycznym o zachowanie umiaru w debacie i bezwzględne eliminowanie z niej przejawów agresji oraz przemocy w jakiejkolwiek formie - konkluduje stowarzyszenie.

W piątek podczas prowadzonej przez związkowców blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz (autorka m.in. filmu "Solidarni 2010") filmowała posła PO Stefana Niesiołowskiego, mimo że mówił, by tego nie robiła. Won stąd - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę.

Reklama

Niesiołowski w poniedziałek w Radiu ZET tak relacjonował przebieg wydarzeń: odsunąłem kamerę od twarzy - mało mi zębów nie wybiła, była niezwykle natrętna, agresywna, napastliwa. (...) Nie dotknąłem pani Stankiewicz. 20 minut nękała mnie tą kamerą, w końcu odsunąłem tę kamerę ręką. Nie bardzo wiem, na czym polega przestępstwo.

Niesiołowski pytany, czy zrzeknie się immunitetu, odparł: "oczywiście, natychmiast". Przyznał zarazem, że jego słowa "won stąd" skierowane pod adresem dziennikarki nie były eleganckie. To nie było eleganckie, ale czy ja mam przytaczać to, jakimi słowami mnie obrzucili związkowcy? - pytał Niesiołowski.

Stankiewicz zaprzecza wersji zdarzeń przedstawionej przez Niesiołowskiego. W oświadczeniu przesłanym w poniedziałek wieczorem PAP napisała, że nie miało miejsca wcześniejsze chodzenie za Stefanem Niesiołowskim przez 20 minut. Już po kilku sekundach od nawiązania z nim pierwszego kontaktu jest wobec mnie agresywny, a po niecałych 40 sekundach atakuje mnie fizycznie, co w całości, bez cięć montażowych, zostało opublikowane w internecie. Przed podejściem do Stefana Niesiołowskiego filmowałam w ogólnym planie z odległości kilkudziesięciu metrów posłów zgromadzonych na dziedzińcu sejmowym, w tym Stefana Niesiołowskiego, przez ok. 40 sekund - napisała Stankiewicz.

Towarzystwo Dziennikarskie, nowe stowarzyszenie dziennikarzy, działa od marca tego roku. Wśród jego członków założycieli są m.in. Seweryn Blumsztajn, Wojciech Maziarski, Jan Ordyński, Teresa Torańska, Dorota Warakomska i Jacek Żakowski. Według statutu organizacji każdy kto chce się ubiegać o członkostwo w niej, musi zyskać poparcie co najmniej połowy dotychczasowych członków.