Poszło o protest jednego z mieszkańców, który pod Urzędem Miasta rozbił namiot i domagał się rozmowy z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Sprawa dotyczyła eksmisji żony pikietującego - podaje TOK FM.
Adamowicz jednak nie spotkał się z mieszkańcem, gdyż uważał, że urzędnicy działali zgodnie z prawem.
Pikietującym zainteresowali się później politycy prawicy i Solidarność z gdańskiej stoczni. Namiot pod urzędem odwiedził także Jarosław Kaczyński.
Jak podaje TOK FM z czasem zaczęły rosnąć żądania: od ustąpienia prezydenta Gdańska po dymisję rządu Donalda Tuska.
Protestującym zainteresowała się także Telewizja Trwam. W trakcie programu na żywo eksperci mieli powiedzieć, że w wyniku antyspołecznej polityki władz Gdańska kilkanaście osób popełniło samobójstwo.
Po takim stwierdzeniu prowadzący nie zareagował i dlatego Gdańsk chce pozwać katolicką telewizję.
Komentarze (125)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeBolka mędrca Donka kominiarza i musicie nas słuchać PISiory
- Stefanku, ile dzisiaj miałeś pogrzebów?
- Jeden, Irenko. Ale to był pogrzebTuska i jak wkładaliśmy trumnę do grobu, to rozległy się takie brawa, że cały pogrzeb musieliśmy 7 razy bisować.
Historia cię osądzi, a Polacy jeszcze wcześniej. Obudź się Polsko!
Co wy na to przekretasy z jednej klasy???
niech staną w jednej linii z
Putinem za Pussy Riot oraz innymi za antykomor i łukaszenką