Grzegorz Hajdarowicz bagatelizuje zarzuty stawiane mu przez byłego naczelnego "Uważam Rze" Pawła Lisickiego o rzekomym zniszczeniu dochodowego tygodnika. Jego zdaniem, są one dowodem na kompletną indolencję gospodarczą. Wspomina o wysokich wynagrodzeniach. - Pensje w "Uważam Rze" były niestandardowe, najwyższe w całej redakcji i w Polsce - mówi i dodaje, że pismo wychodziło na niski plus, a koszty pokrywane były z wyników sprzedaży. Jak podkreśla, reklamodawcy niechętnie zostawiali w nim pieniądze.

Reklama

Uderza również w Lisickiego za kierunek, w którym prowadził firmę, mając pozycję niewspółmierną do stanowiska redaktora naczelnego. Gdyby Presspublica dziesięć at temu zainwestowała 100 mln złotych nie w drukarnie, ale w nowe technologie, dziś byłaby mistrzem świata - mówi.

Szef Presspubliki odnosi się również do zatrudnienia na stanowisku redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Bogusława Chraboty z Polsatu. Przyznaje, że nie wyklucza współpracy z grupą mediową Zygmunta Solorza-Żaka, choć opcji współpracy kapitałowej nie zakłada. Zapowiada jednocześnie, że Presspublica będzie rozwijała nowe tytuły - zarówno przejmowane, jak i tworzone od podstaw.

Sam zaś deklaruje, że na czele spółki będzie stał tylko do połowy przyszłego roku. Prowadzę też inne interesy, które dzisiaj cierpią przez to, że nie jestem w stanie równolegle robić zbyt wielu rzeczy. Przygotowuję nową produkcję filmową na przyszły rok, mam projekt w Brazylii, muszę zagospodarować swoje 40 ha ziemi w sposób, który będzie przynosił większy zysk - wylicza.

Reklama