Reszczyński o swoim pomyśle poinformował w rozmowie ze wspomnianymi braćmi w tygodniku "W Sieci" (a właściwie "Sieci", bo pismo w tym tygodniu wyszło pod zmienioną nazwą, ze względu na spór prawny z Grzegorzem Hajdarowiczem i Gremi Media. )

Reklama

Ta nagroda degeneruje się od bardzo dawna. Choć w tym roku przekroczono wszelkie granice - mówi w wywiadzie Reszczyński. Sam jest laureatem Wiktorów z pierwszej edycji konkursu, rok później dostał drugą statuetkę. Trafił więc do kapituły konkursu, która wybiera zwycięzców.

Teraz wybiera kapituła, zarówno nominowanych, jak i zwycięzców. Niestety, z roku na rok ta lista była coraz bardziej mi obca, zawodowo, duchowo, estetycznie. Próbowałem to zmienić. Dwukrotnie proponowałem kandydaturę Wojciecha Cejrowskiego, wielkiej przecież osobowości telewizyjnej, wyjątkowej postaci. Bez skutku. Jakby chodziło o to, by Wiktory dostawali w kółko ci sami ludzie, a gdy się pojawią nowi, to są tacy sami jak ci starsi, kontynuacja jest zapewniona - krytykuje konkurs Reszczyński.

"W Sieci", nowe pismo braci Karnowskich. Pomagają im SKOK-i >>>

Reklama

Jego zdaniem nagroda nie jest rzetelna, staje się śmiesznym folklorem, czymś niepoważnym, kolejną zabawą celebrytów dla celebrytów. Chyba cała kapituła jest głucha i ślepa. Zamiast promować nowe nazwiska, szukać świeżości, podkreślać różnorodność i otwartość, pluralizm, klajstruje ten system medialny jeszcze bardziej. To jest powód, dla którego stojące u mnie w domu na półce dwie statuetki coraz bardziej mnie denerwowały. Ze znaku uznania stały się symbolem, jak mówi dziś młodzież, obciachu.

W ramach protestu Reszczyński zamierza więc pozbyć się nagrody. Plan mam taki – wystawiamy pierwszego Wiktora na aukcję lub w inny sposób spieniężamy, a dochód przeznaczamy na rozwój mediów niezależnych, wolnych, świeżych i nowoczesnych i nieprorządowych - mówi Reszczyński i ku uciesze pytających go dziennikarzy wymienia nazwę tygodnika i portalu braci Karnowskich.

Bierzecie, panowie? -pyta Reszczyński? No pewnie! Piękny gest! - odpowiadają dziennikarze.

Reklama

Wojciech Reszczyński od kilku lat budzi kontrowersje. Dziennikarz swoją karierę zaczynał w "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia. W czasie stanu wojennego trafił do radiowej "Trójki", a w 1986 stał się twarzą startującego w TVP "Teleexpressu". Krytycy wypominają mu poprowadzenie wyreżyserowanego spotkania generała Wojciecha Jaruzelskiego z młodzieżą. Jak pisze Cezary Łazarewicz z "Newsweeka" Reszczyński był dla generała czarujący i strofował tych, którzy sekretarzowi partii zadawali zbyt napastliwe pytania.

Gdy w 1989 roku tworzono nową redakcję "Wiadomości" w miejsce skompromitowanego "Dziennika", Reszczyński został głównym prezenterem programu. Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi w 1990 prowadził audycje komitetu wyborczego Lecha Wałęsy.

Potem zakładał radio Wawa, którego był prezesem i współwłaścicielem. W 2002 r. zaangażował się w prace związanego z LPR Polskiego Komitetu Niepodległościowego, którego celem było zablokowanie integracji z Unią. Dziś pracuje w "Trójce", jest wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ojca Tadeusza Rydzyka i angażuje się w działalność prawicy.