W ostatnim czasie obserwujemy nasilenie bulwersujących zachowań niektórych przedstawicieli mediów. Kłamstwo, manipulacje, obrażanie wartości religijnych i narodowych, jak również atakowanie autorytetów staje się bezkarną normalnością - czytamy w apelu podpisanym przez prof. Jana Szyszko, posła PiS i szefa Parlamentarnego Zespołu ds. Zrównoważonego Rozwoju Europy. Zespół tworzy 6 polityków - w większości z PiS. Oprócz Mariusza Błaszczaka czy Józefy Hrynkiewicz z PiS wśród członków znajduje się też jeden poseł Solidarnej Polski.

Reklama

Szyszko jako przykład podaje ostatnią aferę, jaką rozpętała Krystyna Pawłowicz. Poseł PiS w wulgarnych słowach skomentowała w wywiadzie dla TVN24 "Marsz Szmat" organizowany przeciw przemocy seksualnej. Po wyemitowaniu fragmentów wywiadu w "Faktach" Pawłowicz zarzuciła TVN manipulację. Posłanka tłumaczyła, że wulgaryzmy to nie jej własny komentarz, a jedynie cytat z zaproszenia wysyłanego przez samych organizatorów marszu.

- W zaistniałej sytuacji Parlamentarny Zespół ds. Zrównoważonego Rozwoju Europy, zdając sobie sprawę jak ważny jest rzetelny przekaz, również dla jednoczącej się UE, zwraca się z apelem do Pani Marszałek o zajęcie stanowiska potępiającego tego rodzaju zachowania mediów. Prosimy również, o rozważenie możliwości uznania za "persona non grata" w Sejmie tych dziennikarzy, którzy wykazują się skrajnym brakiem nie tylko dziennikarskiej etyki, ale i podstawowego zachowania - czytamy w apelu.

Prof. Szyszko uchyla się od odpowiedzi, jakich konkretnie dziennikarzy i redakcje miał na myśli. Dziennikarzem "non grata" miałby - jak tłumaczy polityk - zostać każdy, kto dopuści się kłamstwa i celowego przekazywania nieprawdziwych, celowo zmanipulowanych informacji.

Reklama

Jaki związek ma ten apel z działalnością kierowanego przez polityka zespołu?

Realizacja koncepcji zrównoważonego rozwoju, wymaga rzetelnych danych i rzetelnych informacji. Nie można np. realizować postanowień takich największych konwencji gospodarczych świata związanych ze zrównoważonym rozwojem jak chociażby Konwencja Klimatyczna ONZ i Protokół z Kioto, otrzymując nieprawdziwe i zmanipulowane dane - twierdzi poseł PiS.

Sęk w tym, że sejmowi dziennikarze w Polsce protokołami z Kioto czy Konwencją Klimatyczną zajmują się sporadycznie. Podobnie jak nasi politycy.