Aferę rozpętał tekst z "Do rzeczy". Tygodnik napisał, że TVP wydała pieniądze na zakup niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", w którym szkalowana jest Armia Krajowa, a nie miała pieniędzy na zakup takich produkcji jak "Generał Nil", "Róża" czy "Różyczka.

Reklama

Na odpowiedź telewizji długo nie trzeba było czekać. Jacek Rakowiecki, rzecznik TVP, oskarżył dziennikarzy tygodnika o manipulację i lobbing w interesie prywatnego przedsiębiorcy, czyli współproducenta wymienionych filmów. Rakowiecki twierdzi, że Monolith Films "zaproponował ceny, które biją wszelkie rekordy absurdu i bezczelności". - "Generał Nil", którym nie jest jak na razie zainteresowana żadna poza TVP telewizja w Polsce, miałby kosztować co najmniej trzykrotnie więcej, niż analogiczne polskie filmy, a w porównaniu z odcinkiem niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" w grę wchodziłaby różnica ponaddziesięciokrotna! - czytamy w pełnym emocji oświadczeniu.

Jeśli uwzględni się fakt, że "Generał Nil" wyprodukowany został w zasadzie całkowicie bez udziału pieniędzy prywatnych (finansował go Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz państwowa Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych), próba wyciśnięcia z TVP gigantycznych pieniędzy za prawa do emisji przez prywatną firmę już sama w sobie jest skandalem - dodał rzecznik.

Kolesiostwo w TVP? Rzecznik nie widzi problemu: Potrzebowaliśmy fachowca...>>>

Reklama

Rakowieckiemu odpowiedział prezes firmy Monolith Films, która jest koproducentem i dystrybutorem filmu "Generał Nil" w reż. Ryszarda Bugajskiego. Mariusz Łukomski twierdzi, że rzecznik TVP mija się z prawdą.

Łukomski pisze, że jego firma w 2009 roku zainwestowała w koprodukcję "Generała Nila" własne środki na poziomie 16,2 proc. bardzo wysokiego budżetu filmu. - Ponadto na dystrybucję i promocję filmu wydaliśmy ok. 2,5 mln złotych (w tym kampania reklamowa w TVP) - czytamy w oświadczeniu.

Łukomski twierdzi, że negocjacje ws. filmów zakończyły się dwa miesiące temu, więc wywód o spisku tygodnika "Do Rzeczy" oraz Monolith Films jest wbrew logice. Dodaje też, że rozmowy trwały niemal 2 lata i Monolith Films razem z producentem filmu Wytwórnią Filmów Fabularnych i Dokumentalnych nie przystali na ofertę finansową TVP "na poziomie drastycznie niższym niż średnia cena polskiego filmu w okresie ostatnich lat."

Reklama

Wobec agresywnego tonu wypowiedzi Rzecznika TVP godzącego w dobre imię Monolith Films, poniżej prezentujemy tylko dwa fakty z dwuletnich negocjacji:

- TVP dokonywała wyboru filmów z katalogu Monolith Films (zarówno polskich t.j. „Generał Nil”, „Mała Matura”, „Galerianki”, „Róża”, „Zero”, „Rezerwat”, „Enen”, „Świnki” i premierowych filmów zagranicznych) i w trakcie trwania rozmów, zgodnie z dobrą praktyką nie oferowaliśmy tych filmów innym nadawcom,

- dwa lata temu zaproponowaliśmy za film „Generał Nil” ok. 60% ceny jaką 2, 3 lata temu TVP płaciła za tzw. mega hity z wytwórni amerykańskiej, dwukrotnie potem obniżając oczekiwania finansowe, w drodze do kompromisu - czytamy w oświadczeniu.

Na koniec Łukomski pisze, że jego firma także otrzymała ofertę zakupu serialu "Nasze matki, nasi ojcowie".

Zrezygnowaliśmy z tego zakupu tak samo, jak podejrzewamy, zrobili to inni polscy dystrybutorzy i nadawcy telewizyjni. Przy braku zainteresowania serialem, TVP mogła nabyć go za niską cenę. Przyjmując zaprezentowaną przez Rzecznika TVP metodę argumentacji, możemy stwierdzić, że oferta TVP na film „Generał Nil” wynosiła mniej niż kosztował jeden odcinek niemieckiego serialu lub dwudziesto, trzydziestokrotnie mniej niż premierowy film z wytwórni amerykańskiej pokazywany w tej stacji w sobotnie wieczory.