Mam pomysł, tak słaby i kiczowaty, że aż go chyba narysuję. Napis: "Tygodniki z duszą nie umierają nigdy". I jest niebo, tam Stanisław, podchodzi do kiosku w tym niebie i mówi: "Poproszę 'Przekrój'" - mówi Marek Raczkowski w ostatnim wywiadzie w ostatnim numerze tygodnika. - Po śmierci w Polsce "Przekrój" zaczyna wychodzić w niebie. A tam autorów co niemiara. Sławomir Mrożek, Stanisław Lem, Daniel Mróz, Marian Eile. W niebie "Przekrój" powinien być pismem dla młodych zbawionych dusz.

Reklama

"Przekrój" ukazywał się od 15 kwietnia 1945 roku. Marian Eile uruchomił redakcję w Krakowie, gdy w Berlinie jeszcze toczyły się walki, a Adolf Hitler siedział zamknięty w bunkrze. Ostatni numer tygodnika ukazał się 30 września 2013 roku. Wydawnictwo Gremi Media należące do Grzegorza Hajdarowicza jako ostatnie posiadało prawa do tytułu i to ono kończy wydawanie "Przekroju". Nie wiadomo, co dalej z tygodnikiem. Wiadomo, że został sprzedany nowemu tajemniczemu wydawcy, jednak jego przyszłość wciąż stoi pod znakiem zapytania.

"Przekrój" w ostatnim czasie przeżywał zawirowania. Spadała sprzedaż, w ciągu siedmiu lat tygodnikiem kierowało dziewięcioro redaktorów naczelnych. Coraz dalej było mu do świetności, jaką przeżywał za czasów pierwszego redaktora, Mariana Eilego, gdy sprzedaż sięgała nawet 700 tysięcy egzemplarzy. Ostatnie numery schodziły już w liczbie około 20 tysięcy egzemplarzy.

"Przekrój" redagowało się całą dobę, przynajmniej na początku, w latach powojennej euforii - przyznaje dr Justyna Jaworska, autorka książki "Cywilizacja 'Przekroju'" w rozmowie w ostatnim numerze tygodnika. - Praca przenosiła się podobno z redakcji do kawiarni, z kawiarni do knajpy, z knajpy do prywatnych domów. Sam redaktor naczelny traktował redakcję jak drugi dom. Chodził po pokojach w porannych kapciach - opowiada znawczyni historii tygodnika.

Reklama

W latach PRL głównym rysownikiem "Przekroju" był Zbigniew Lengren, który ubarwiał tygodnik rysunkowymi przygodami profesora Filutka i jego psa Filusia. Nie było tajemnicą, że pierwowzorem profesora był sam Marian Eile. W ostatnich latach czołowym rysownikiem został Marek Raczkowski, a profesora Filutka zastąpił Stanisław z Łodzi i jego synek Piotruś.

Teraz Stanisław odchodzi, tak jak odchodzi tygodnik. Być może jednak rysunkowy łodzianin powróci w innej formie - zdradza artysta.

Dwa tygodnie temu lekarz dał Stanisławowi jeszcze miesiąc życia. Dziennikarka pyta go: "Czy będzie pan się ukazywał po śmierci?". "Być może w internecie" - przyznaje Raczkowski. Na jednym z jego ostatnich rysunków postać przypominająca Stanisława z Łodzi pyta ekspedientkę w sklepie: "Czy jest Przekrój?". "Nie ma..." - odpowiada ekspedientka.

W czwartek 3 października na stronie internetowej "Przekroju" oraz na Facebooku ma ukazać się komunikat dotyczący nowego wydawcy i przyszłości pisma.