Wczoraj "Super Express", a za nim dziennikarze w mediach społecznościowych i inne media podawali jako informację, że Kuba Wojewódzki został oblany coca-colą, a nie żadną żrącą substancją. Miał to sam ogłosić na Twitterze.

Reklama

No dobra, ta brunatna żrąca substancja to była coca cola...

— Kuba Wojewódzki (@krolTVN) October 22, 2013

Sęk w tym, że konto @krolTVN jest fałszywe, a Wojewódzki w wywiadach zaznaczał, że go na Twitterze nie ma. Wszystkich tanich skandalistów oraz poszukiwaczy emocji informuję po raz kolejny, że NIE posiadam konta ani na Twitterze ani na Instagramie. A podszywającymi się wesołkami zajmą się stosowni panowie. Dobranoc – napisał wczoraj na swoim profilu na Facebooku Kuba Wojewódzki.

W rozmowie z "Presserwisem" powiedział: – Nikt do mnie nie zadzwonił ani żeby ten fakt potwierdzić, ani po ujawnieniu mistyfikacji, by go zdementować. Widać nie tylko dla brukowców, ale i dla dziennikarzy tzw. poważnych fikcja jest bardziej atrakcyjna od rzeczywistości.

Reklama

Przyznał jednak, że od pewnych redakcji, w tym "Super Expressu", telefonów po prostu nie odbiera.

– Dzwoniliśmy do Wojewódzkiego, on ten telefon odebrał, ale nie chciał z „Super Expressem” rozmawiać – tłumaczy Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu".

Jastrzębowski dodał, że wobec niemożności zweryfikowania źródła z samym Wojewódzkim redakcja wykonała telefon na policję i tam uzyskała informację, którą podała czytelnikom (wciąż trwają ustalania, czego użył napastnik). – Ustalamy, jak było naprawdę z tym Twitterem. Jeśli, czego nadal nie jestem pewien, okaże się, że popełniliśmy błąd, to przeprosimy - mówi Jastrzębowski.