Materiał wyemitowany w "Wiadomościach" TVP zatytułowany "Pacjenci chcą zakończenia protestu lekarzy" dotyczył projektu ustawy zwiększającej nakłady na ochronę zdrowia i trwającego wciąż strajku głodowego rezydentów.

Reklama

Jako głos pacjentów wystąpił w nim prezes Stowarzyszenia Pacjentów Rzeczypospolitej Polskiej. - Stowarzyszenie zaapelowało o zawieszenie akcji i powrót do rozmów. Protest nazywa przedwczesnym - mówił autor materiału Marcin Szypszak. Na ekranie pojawił się także fragment oświadczenia stowarzyszenia. - W obecnej sytuacji marnotrawione są środki finansowe i dopóki nie nastąpi rzetelna ich kontrola z udziałem pacjentów w systemie, dodawanie jakichkolwiek pieniędzy jest bezcelowe – brzmiała jego treść.

W wyemitowanej wypowiedzi prezesa stworzyszenia, którym jest Sławomir Łabsz można było usłyszeć, że: "stowarzyszenie pacjentów doskonale wie, że rynek zdrowia to 140 miliardów złotych. I z tych 140 miliardów złotych ktoś się powinien rozliczyć". Jak zauważa gazeta.pl głos Łabsza stoi w kontrze ze stanowiskiem ponad 30 organizacji pacjentów, które poparły postulat rezydentów dotyczący wzrostu nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB. "Organizacje wspierające pacjentów apelują, by oczekiwany wzrost finansowania przełożył się na zbudowanie w Polsce nowoczesnego, pacjentocentrycznego i efektywnego kosztowo systemu opieki zdrowotnej" - czytamy w wysłanym do mediów komunikacie.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

O tym, że Sławomir Łabsz sam jest lekarzem, zwrócił uwagę Radosław Koba, działacz partii Razem.

"Brawo, Wiadomości TVP, niezłego sobie znaleźliście pacjenta" - ironizuje Koba. Łabsz z zawodu jest anestezjologiem, a według KRS także jedynym członkiem zarządu Stowarzyszenia Pacjentów Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku. Stowarzyszenie nie ma swojej strony internetowej i niewiele o nim wiadomo.

Kilka dni temu na portalu Radia Maryja Łabsz mówił, że "rezydenci powinni być rozsądni i nie powinni robić krzywdy pacjentom, bo taka długa negocjacja i podsycanie nastrojów nie wróży nic dobrego". W podobnym tonie wypowiadał się o strajku pielęgniarek w 2007 r., także za rządów PiS. Mówił wówczas, że strajk ma podłoże polityczne, a "rząd po raz pierwszy od wielu lat podwyższył tak znacząco nakłady na służbę zdrowia i są perspektywy na dalszy nakłady". Stwierdził też, że "w ten sposób [lekarze - red.] chcą wysadzić rząd z fotela".