W ubiegłą niedzielę prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Do zdarzenia doszło na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. W sobotę urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. W związku z tragiczną śmiercią prezydenta Gdańska od godziny 17. w piątek do 19. w sobotę obowiązywała zarządzona przez prezydenta Andrzeja Dudę żałoba narodowa. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.

Reklama

Pytany przez telewizję WP, czy liczy na to, że transmitowany w niedzielę przez TVP konkurs skoków narciarskich w Zakopanem pozwoli chociaż na chwilę rozweselić Polaków po "fatalnych wydarzeniach" w Gdańsku, Kurski odpowiedział: Może nie rozweselić, bo to nie jest dobre słowo. Myślę, że wrócić do normalnej atmosfery; jest czas żałoby, jest czas normalnego życia, coś się kończy i życie idzie dalej - dodał szef telewizji publicznej.

W ocenie Kurskiego należyty hołd został oddany i Telewizja dochowała wszelkiemu standardowi właściwego przeżywania tych dramatycznych chwil. No ale żałoba zakończyła się wczoraj o godz. 19, w związku z czym już dzisiaj, myślę, kibicom należy się ta chwila radości - stwierdził.

Materiały TVP związane ze śmiercią Adamowicza, m.in. wyemitowany w poniedziałkowych "Wiadomościach" materiał poświęcony mowie nienawiści, były w ostatnim tygodniu krytykowane m.in. przez polityków opozycji. List otwarty do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego wzywający do odwołania Jacka Kurskiego z funkcji prezesa stacji wystosował lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Pod jego petycją podpisało się w internecie od wtorku ponad 16 tys. osób. Wniosek do szefa Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego o odwołanie prezesa TVP i jego zastępcy Macieja Staneckiego złożył z kolei Kukiz'15. Oprócz tego do KRRiT wpłynęło kilkadziesiąt skarg indywidualnych dotyczących m.in. poniedziałkowego materiału "Wiadomości".

Reklama

W materiale tym przypomniano zabójstwo w 2010 r. działacza PiS z Łodzi Marka Rosiaka, a jako przykłady mowy nienawiści przywołano wypowiedzi polityków opozycji m.in. lidera PO Grzegorza Schetyny o "PiS-owskiej szarańczy" czy wypowiedź b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, że "trzeba czasami mieć odwagę i lać się dechą z takimi ludźmi".