O raporcie napisała w czwartek i piątek "Gazeta Wyborcza". Dokument, na zamówienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, opracowali eksperci z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Według "GW" raport, który kosztował blisko 80 tys. złotych, jest krytyczny wobec TVP; wytyka np. "Wiadomościom" TVP "jednostronność" publikowanych informacji politycznych i gospodarczych, brak pluralizmu oraz dominację jednej opcji politycznej – PiS.

Reklama

Do raportu odnieśli się w piątek wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, poseł Krzysztof Brejza oraz były członek KRRiT Krzysztof Luft.

Kidawa-Błońska podkreśliła na konferencji prasowej, że o możliwość zapoznania się z raportem prosiła już KRRiT w zeszłym roku. - Dowiadywałam się ciągle, że to jest raport niejawny, bardzo ważny i kiedyś będą podjęte kroki, żeby go przedstawić. Jeżeli telewizja jest bez nadzoru, skoro KRRiT, mając narzędzie w postaci raportu w ręku, nie jest w stanie nic zrobić, to pytam się: kto ma się zająć telewizją publiczną? - pytała wicemarszałek Sejmu.

Dodała, że posłowie z sejmowej komisji kultury i środków przekazu od dawna bez skutecznie próbują doprowadzić do zwołania posiedzenia komisji, by omówić raport na temat mediów publicznych. Wyraziła nadzieję, że tym razem szefowa komisji Elżbieta Kruk (PiS) "pozwoli nam taką komisję przeprowadzić". - Chcemy na tę komisję zaprosić przewodniczącego KRRiT, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. Chcielibyśmy, żeby był także obecny minister kultury, a także prezes telewizji - powiedziała Kidawa-Błońska.

Reklama

Krzysztof Luft zaznaczył, że on sam także trzykrotnie zwracał się do KRRiT o udostępnienie raportu, który - jak wskazał - dotyczy nie tylko Telewizji Polskiej, ale również Polskiego Radia. Przywołał treść czwartkowego stanowiska Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która poinformowała na swej stronie internetowej, że "w chwili obecnej nie została jeszcze zakończona procedura związana z analizą" raportów na temat TVP i PR "wewnątrz spółek".

Luft uznał, że stanowisko KRRiT jest "niezrozumiałe". - To znaczy, że Krajowa Rada uzależnia udostępnienie, czy to, co zrobi z własnym raportem, za który sama zapłaciła i jest właścicielem, od zgody prezesów spółek. No to jest jakieś kompletne "stawianie wozu przed koniem". Kto tutaj właściwie kogo kontroluje? - zastanawiał się b. członek KRRiT.

Reklama

Brejza wyraził pogląd, że z raportu "wychodzi prawda o PiS-owskiej telewizji". - To jest przecież rzecz skandaliczna, to jest prawdziwy obraz tego, do jakiego poziomu PiS sprowadził telewizję i media publiczne. To nie są żadne media publiczne - to jest telewizja Jarosława Kaczyńskiego - powiedział Brejza.