Sąd Okręgowy w Białymstoku zajmuje się wydarzeniami z 29 lipca 2017 r., kiedy ekipa telewizji Polsat News realizowała materiał w Puszczy Białowieskiej. Trwały tam wtedy protesty aktywistów ekologicznych, na które negatywnie reagowali niektórzy pracownicy firm pracujących przy wycince drzew na zlecenie Lasów Państwowych.

Reklama

Z aktu oskarżenia hajnowskiej prokuratury wynika, że na drodze Teremiski – Narewka do operatora Polsatu podjechał samochód, z którego wysiadło dwóch mężczyzn. Jak wynika z ustaleń śledztwa, jeden z nich najpierw uderzył w wizjer kamery, a potem zadał operatorowi cios pięścią w głowę. Ten włączył kamerę i zaczął uciekać, wzywając przy tym pomocy. Napastnicy ruszyli za nim samochodem (operator uciekł do rowu, by uniknąć potrącenia), po czym drugi z tych mężczyzn powalił go na ziemię, przygniótł kolanem głowę i wykręcił ręce. Kamerę, która uderzyła o ziemię, gdy operator został przewrócony, zabrali i odjechali. Kiedy im się nie udało odtworzyć nagrania, zabrali karty pamięci. Ostatecznie kamerę i jej uszkodzone elementy odwieźli i zostawili przy drodze.

Operator trafił do szpitala, potem długo był na zwolnieniu lekarskim. Policja zatrzymała obu napastników jeszcze w dniu napaści; to syn i ojciec, pracownicy jednej z firm leśnych, mają 22 i 48 lat. Uszkodzenia sprzętu telewizyjnego na szkodę Polsatu zostały w śledztwie wyliczone na 14,3 tys. zł.

Prokuratura zarzuca oskarżonym m.in. naruszenie prawa prasowego poprzez użycie przemocy w celu zmuszenia do zaniechania tzw. interwencji prasowej, czyli przygotowania publikacji telewizyjnej o sytuacji w Puszczy Białowieskiej. Obaj nie przyznają się do winy. Według ich wersji, nie było napaści, a jedynie próba "usunięcia w celu ochrony życia i zdrowia" mężczyzny z kamerą w ręce.

Reklama

W czwartek w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces w tej sprawie. Prokuratura domaga się dla obu oskarżonych kar ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, zapłatę grzywny w wysokości 2250 zł, naprawienia szkody w sumie w wysokości blisko 20 tys. zł oraz zapłaty 2 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego.

Jak mówiła prokurator Ewa Dmitruk, zebrany materiał dowodowy wskazuje na winę mężczyzn. Powiedziała, że bronili się oni tym, iż nie wiedzieli, że był to dziennikarz, ale z zeznań świadków m.in. pracowników tej firmy wynika, że informowali oni telefonicznie oskarżonych, że na miejscu jest dziennikarz. Prokurator wskazywała też, że operator miał ze sobą profesjonalną kamerę, o temacie wycinek w Puszczy Białowieskiej było głośno w mediach, dlatego - jej zdaniem - oskarżeni nie mogą się zasłaniać nieświadomością, iż nie wiedzieli, że był to dziennikarz.

Dmitruk podnosiła też, że gdyby mężczyźni chcieli tylko wyprosić operatora z terenu wycinki, to nie zabieraliby mu kamery i nie wyjmowali kart pamięci. W jej ocenie, tylko w taki sposób mężczyźni "mogli uniemożliwić dziennikarzowi odtworzenie i następnie emisję nagrań zarejestrowanych na kartach pamięci kamery".

Reklama

Pełnomocnik pokrzywdzonego chce zadośćuczynienia dla operatora w wysokości 10 tys. zł. Mówił w sądzie, że pokrzywdzony poniósł poważny uszczerbek na zdrowiu, doznał też krzywd psychicznych.

Obrońca Marta Guzowska mówiła, że mężczyźni przeprosili za zaistniałą sytuację, a ze względu na dynamiczny przebieg zdarzenia, nie wiedzieli, że mają do czynienia z dziennikarzem. Podkreślała, że mężczyźni chcieli usunąć pokrzywdzonego z niebezpiecznego miejsca, w którym pracował ciężki sprzęt i odbywała się wycinka. W jej ocenie, mężczyźni działalni w stanie wyższej konieczności. - To są zwykli ludzie, którzy tam wykonywali swoje obowiązki pracownicze. Oni nie zaatakowali przed siedzibą Polsatu, oni nie zaatakowali nawet na środku ulicy w Białowieży, tylko zaatakowali w miejscu pracy, ponieważ uważali, że muszą usunąć osobę z terenu objętego zagrożeniem - mówiła Guzowska.

Dlatego obrona domaga się dla jednego z mężczyzn (ojca) grzywny, dla drugiego (syna) - warunkowego umorzenia. Dodała, że już wcześniej mężczyźni zapowiedzieli, iż pokryją koszty naprawy. W jej ocenie 2 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego jest kwotą adekwatną.

Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 29 lipca.