W opublikowanym w sobotę w "Gazecie Wyborczej" wywiadzie posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska przedstawiła pomysły jej partii na zmiany w mediach publicznych. Zgodnie z propozycjami PO zmiany dotyczyłyby likwidacji Rady Mediów Narodowych oraz spółek medialnych w obecnym kształcie, przy jednoczesnym powołaniu nowych. Ponadto PO proponuje wyłanianie kandydatów do KRRiT spośród tych, którzy zostaną wskazani przez uczelnie. Przy KRRiT miałaby powstać Rada Interesu Publicznego udzielająca zarządom spółek medialnych absolutorium, a sam KRRiT wybierałby także członków Funduszu Misji Publicznej, z którego pochodziłyby środki na funkcjonowanie mediów w wysokości 0,5 proc. PKB (ok 2 mld zł). Ponadto dziennikarze mediów publicznych mieliby podpisywać kodeks etyki dziennikarskiej. Śledzińska-Katarasińska podkreśliła w wywiadzie, że propozycje wymagałyby zmian ustawowych.

Reklama

Odnosząc się do kwestii likwidacji Rady Mediów Narodowych Czabański ocenił, że PO jest zainteresowana likwidacją ciała, w którym swoje miejsce ma też opozycja.

PO jest zainteresowana likwidacją ciała, w którym po raz pierwszy opozycja ma ustawowo zagwarantowane miejsce. Paradoks? Nie! PO nie przewiduje bowiem miejsca dla opozycji w żadnym ciele, które by współzarządzało mediami publicznymi, bo KRRiT jest obsadzana w całości przez obóz władzy. Myślenie PO jest takie, że jeśli oni będą przy władzy, to dla opozycji w mediach w ogóle nie będzie miejsca, co z resztą nie jest żadną niespodzianką, bo tak było za ich poprzednich rządów - powiedział szef RMN.

Czabański skrytykował również pomysł zlikwidowania dotychczasowych spółek medialnych i powołanie w to miejsce nowych.

Reklama

Postulat likwidacji obecnie działających spółek medialnych jest bardzo groźny, bo w tej chwili w przypadku mediów elektronicznych mamy regionalne rozgłośnie polskiego radia, które są samodzielnymi spółkami oraz oddziały terenowe TVP, które są częścią całego organizmu Telewizji Publicznej i są one mocno osadzone w swoich regionach, pełniąc m.in. funkcje kulturotwórcze - stwierdził

PO chce zlikwidować spółki i oddziały regionalne mediów polskich i de facto zostawić puste pole dla mediów zagranicznych, m.in. prasy regionalnej, która jest w całości w niemieckich rękach - zaznaczył Czabański.

Odnosząc się do kwestii finansowania mediów z budżetu państwa przewodniczący RMN ocenił, że nie jest to złe rozwiązanie.

Reklama

Samo finansowanie z budżetu państwa nie jest złym rozwiązaniem, ale kwota musi być wyższa. Na media publiczne w tej chwili potrzeba około 3 - 3,5 mld zł rocznie, żeby mogły one zacząć planować swoje finanse na dłuższy czas, odbudowywać zaplecze techniczne, które było zaniedbane ze względu na braki wpływów z abonamentu - mówił Czabański.

W zeszłym roku politycy PO i PSL proponowali finansowanie na poziomie 700 mln zł rocznie i to mniej więcej pokazywało ich intencje - żeby dać cokolwiek, żeby media formalnie istniały, ale żeby jednocześnie powoli zanikały i wegetowały - dodał.

Według szefa RMN kluczowe jest także zapisanie finansowania mediów publicznych jako część PKB.

Musiałyby być to pieniądze zapisane jako ułamek PKB w budżecie, żeby rząd nie mógł tych pieniędzy dowolnie zmieniać, a należy podejrzewać, że taki byłby plan PO, bo tak przecież działo się za rządów Donalda Tuska, który wezwał do niepłacenia abonamentu RTV - ocenił Czabański.

Pojawia się też np. postulat, żeby media publiczne wycofały się z rynku reklam - może nie w 100 proc., bo PO formułuje to ostrożnie, ale de facto zmierza to do tego, żeby media publiczne całkowicie wycofały się z rynku reklam, co oznacza przejęcie tego rynku przez media komercyjne, które rzecz jasna taki ruch będą popierały z całą swoją energią. To oddanie "tortu reklamowego" za darmo, co zresztą przy okazji oznacza, że operacja niszczenia mediów publicznych pod ewentualnymi rządami PO będzie się cieszyła aplauzem mediów komercyjnych - podkreślił.

Zdaniem przewodniczącego RMN pomysł PO na zmianę struktury mediów publicznych oznacza czystki personalne.

Zmiana struktury mediów publicznych oznacza de facto czystki personalne, bo to jest postawienie w stan likwidacji dotychczasowych instytucji medialnych i zakładanie nowych. Oznacza to, że wszyscy dotychczasowi pracownicy przestają być pracownikami, a przyjmujemy nowych, po własnym uważaniu, a na dodatek, co jest kolejnym pomysłem PO, każemy im podpisywać +lojalki+ w postaci tzw. kodeksu pracowników mediów publicznych. Wywiązywanie się z zapisów takiego "kodeksu" byłoby kontrolowane i oceniane przez – jak to nazwano – Radę Interesu Publicznego. No, po prostu czysty Orwell! - powiedział szef RMN.

Powstaje pytanie, skąd się biorą takie pomysły? Przede wszystkim stąd, że zmienił się układ sił na rynku medialnym po roku 2015. Przez te parę lat po zmianie władzy w Polsce przebił się do mediów głos grup obywateli wcześniej systemowo wykluczonych, a po drugie - media publiczne zaczęły patrzeć na różne sprawy pod kątem polskiej racji stanu. Przed 2015 r. jeśli ludzie protestowali przeciwko działaniom Brukseli, to media, w tym media publiczne, oburzały się na protestujących, że Bruksela będzie miała nam za złe takie protesty. Tymczasem w mediach francuskich, włoskich czy nawet niemieckich (jak miało to miejsce w przypadku stoczni), gdy ludzie protestowali, to media ujmowały się za własnymi obywatelami i ich interesami, a nie za Brukselą. Natomiast polskie media komercyjne i media publiczne do 2015 r. nie stawały w obronie interesu Polaków, dla tych mediów obce interesy były na pierwszym planie - dodał Czabański.

Zdaniem szefa RMN zarówno rząd, jak i opozycja powinny mieć prawo prezentowania swoich poglądów w mediach publicznych.

Nie chodzi o to, żeby media publiczne były rządowe, ale rząd w mediach publicznych, obok opozycji i np. instytucji pozarządowych, musi mieć prawo do przedstawiania swojej argumentacji, a nie być tylko obiektem złośliwości i przeinaczeń. Według mnie te trzy elementy dobrej zmiany w mediach publicznych po 2015 roku - głos wykluczonych, obrona polskiej racji stanu oraz dawanie możliwości przedstawiania argumentów przez rządzących najbardziej przeszkadzają PO i reszcie opozycji i powodują taką wściekłość w postaci pomysłów likwidacji Rady Mediów Narodowych i spółek mediów publicznych oraz przeprowadzenia czystek wśród dziennikarzy - mówił Czabański.