"Jestem alkoholikiem. Od lat. Od miesięcy niepijącym. Jestem z tego dumny. 4 miechy to dużo. Ktoś uważa inaczej?" - napisał Durczok. Okazało się, że wiele osób uważa inaczej, w efekcie czego dziennikarz wdał się w słowne przepychanki z internautami, którzy nie szczędzili mu ostrej krytyki za jazdę po pijanemu, a nawet nazywali "bandziorem" czy. "potencjalnym mordercą".

Reklama

Sam Durczok nie pozostawał dłużny oponentom, uciekając się do takich inwektyw jak "debil", "półgłówek" czy "kaleka intelektualny".

W lipcu 2019 roku na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim 51-letni Kamil Durczok wziął udział w kolizji. Kierując samochodem BMW w kierunku Katowic, najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Następnie jeden z pachołków uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Nikt z uczestników kolizji nie ucierpiał.

Reklama

Okazało się, że dziennikarz miał 2,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury rejonowej, gdzie zostały mu przedstawione zarzuty. Śledczy również skierowali do sądu wniosek o zastosowanie aresztu wobec Durczoka. Sąd nie przychylił się jednak do ich wniosku.

Znany dziennikarz został zatrzymany ponownie 2 grudnia, tyle że w innej sprawie. Prokurator przedstawił mu zarzuty podrobienia dokumentów umożliwiających uzyskanie kredytu i przedłożenia ich w banku oraz doprowadzenia banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości. Po przesłuchaniu prokuratura przesłała do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego. Sąd go nie uwzględnił.

Sąd Rejonowy Katowice-Wschód odmówił aresztowania podejrzanego. Argumentował m.in., że choć powaga czynu zarzucanego dziennikarzowi jest bezdyskusyjna, jednak prokuratura nie wykazała, że podejrzany mógłby utrudniać śledztwo i tylko aresztowanie jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania.

Po zażaleniu prokuratury na decyzję sądu rejonowego, sąd II instancji także nie zgodził się na aresztowanie Durczoka; zastosował inne, wolnościowe środki zapobiegawcze. Podejrzany musiał wpłacić 200 tys. zł poręczenia majątkowego; ma też zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.