Sąd prawomocnie zdecydował, że za tę okładkę pan Karnowski musi mnie przeprosić. Warto było czekać 8 lat, bo ten atak był źródłem smutku moich dzieci, o mnie nie wspominając" - napisał na Twitterze Tomasz Lis, komentując decyzję sądu.

Reklama

Stanowisko "Fratrii"

To jednak nie kończy sprawy. Michał Karnowski zapowiedział, że spółka "Fratria" wyroku wykonać nie może. "To nie jest w naszej ocenie możliwe, bo kwestionowana okładka ukazała się na łamach tygodnika „wSieci” i sąd nakazał opublikować przeprosiny na tych samych łamach. Niestety, nad czym bolejemy, kilka lat temu inny sąd zakazał spółce Fratria w dość dziwnym procesie wytoczonym przez właściciela „Rzeczpospolitej” (wygrana do zera w dwóch instancjach, nagły obrót o 180 stopni w apelacji) używania nazwy „wSieci” w jakiejkolwiek formie. Towarzyszą temu bardzo ostre obwarowania" - powiedział portalowi wpolityce.pl. "Powiem to jeszcze prościej: nie wiem jak ktokolwiek wyobraża sobie wykonanie wyroku jednoznacznie nakazującego opublikowanie przeprosin na łamach „wSieci” w sytuacji, gdy nasza Spółka utraciła prawo do używania tego tytułu" - dodał.

Reklama

Zapewnił też, że gdyby tylko było to możliwe, to wykonałby ten wyrok. "My prawo i wyroki sądów szanujemy, nawet jeśli są w naszej ocenie niesprawiedliwe. Jeśli ktoś zaproponowałby nam oddanie tytułu "wSieci", natychmiast byśmy się zgodzili i na tych łamach przeprosiny, jak nakazuje wyrok, opublikowali. Na to się jednak nie zanosi". Skorzystamy z możliwości odwoławczych, one wciąż istnieją. Liczymy, że sądy dostrzegą w końcu, że nie mogą wydawać wyroków fizycznie niewykonalnych - podsumował