Odkrycia dokonał międzynarodowy zespół naukowców z obserwatorium La Silla w Chile. Co niezwykłe - istnieją przypuszczenia, że na tym pięć razy większym od naszego globie istnieje woda w stanie ciekłym. A tam, gdzie jest woda, może być również życie. Możliwe, że są to tylko jakieś kosmiczne bakterie, niewykluczone też jednak, że „coś” obdarzonego inteligencją.

Zdaniem prof. Aleksandra Wolszczana z Penn State University potencjalni mieszkańcy drugiej Ziemi mogą być istotami pozbawionymi zegara biologicznego. "Może nie posiadają one w ogóle koncepcji czasu? Do czego mógłby być im potrzebny?" - spekuluje naukowiec. Jedynym sposobem, aby przekonać się, jak jest naprawdę, jest znalezienie owych istot. Tylko jak i gdzie ich szukać? W rozwiązaniu tej zagadki pomogą z pewnością badania naukowców NASA poszukujących niezwykłych i iście "kosmicznych" organizmów tu, na Ziemi. Chodzi o tzw. ekstremofile - stworzenia zdolne do przetrwania w skrajnie nieprzyjaznych, a często wręcz zabójczych warunkach środowiska.

Badaczom zmierzającym do odnalezienia życia w kosmosie kibicuje cały naukowy świat, przedstawiciele mediów, po prostu wszyscy. Bo chyba nie ma na Ziemi człowieka, który choć raz nie marzył o spotkaniu z kosmitą.

Małgorzta Werner: Czy Bóg mógł stworzyć inne światy? Czy dałoby się pogodzić istnienie kosmitów z nauką chrześcijańską?

Tadeusz Gadacz: Odkrycie życia rozumnego poza Ziemią nie stoi w żadnej sprzeczności z nauką chrześcijańską, bo mamy tak fundamentalne idee jak Stworzenie: Bóg stworzył nie tylko Ziemię i człowieka, ale także cały kosmos. Poza tym w samej idei zbawienia zawarta jest jego powszechność. W wielu księgach biblijnych występują stwierdzenia mówiące, iż zbawienie obejmuje wszystko, co istnieje. Nie możemy jako ludzie żyjący na małej planecie mieć egoistycznego przekonania, że jesteśmy sami we wszechświecie. Bóg mógł stworzyć inne światy czy żywe istoty, które w równym stopniu jak my miałyby prawo do bożej miłości. Takie odkrycie tylko by nas ubogaciło.

Przekaz biblijny jest jednak wyraźnie skierowany do ludzi: Chrystus jest Bogiem, ale także człowiekiem. Czy jeśli rozumni kosmici nie mieliby nic wspólnego z ludźmi, to czy ofiara Chrystusa ich by nie dotyczyła? Czy byliby objęci grzechem pierworodnym i skazani na potępienie.
Jeśli nie jest im znana nauka Chrystusa, to sądzę, że nie. Grzech pierworodny dotyczy wyłącznie objawienia chrześcijańskiego. Wiele religii nie zna idei grzechu pierworodnego, a w obszarze dialogu międzyreligijnego na Ziemi Kościół głosi, że wiele dróg - czyli religii - prowadzi do tego samego celu. Skoro na naszej planecie buddyzm, hinduizm - religie starsze od chrześcijaństwa i judaizmu - mogą wieść ku Bogu, to nie możemy wykluczyć, że inne istoty w kosmosie też mają jakąś swoją drogę do Niego. Być może mają one zupełnie inny typ racjonalności - dla nas niewyobrażalny. Żyjemy w świecie bardzo specyficznych pojęć, takich jak pismo, myślenie pojęciowe, mowa, słowo. Trudno nam sobie wyobrazić, by Marsjanie mieli kulturę, w której występowałyby analogiczne kategorie. Jednak to wcale nie oznacza, że Bóg nie może pozostawać w relacji z takimi istotami. Przecież nawet kiedy mówimy o niższych poziomach życia na Ziemi, to w rozmaitych koncepcjach, np. św. Franciszka z Asyżu, który nazywał zwierzęta braćmi, mówi się o powszechnym zbawieniu wszelkiego życia.

Jednak zwierząt nie obejmuje pojęcie moralności, więc nie mogą grzeszyć. A jeśli kosmici mieliby moralność?
Bardzo trudno nam to sobie wyobrazić. Mogliby mieć równie dobrze charakter maszyn liczących, które moralności nie potrzebują. Nasza imaginacja karmi się głównie filmami science fiction, które pokazują wojny światów, złe cywilizacje - ale to wszystko jest ekstrapolacją naszej ziemskiej kultury. Nie potrafimy o kosmitach powiedzieć nic i niestety bardzo trudno byłoby się czegoś o nich od nich samych dowiedzieć. Próby porozumienia międzycywilizacyjnego w obszarze Ziemi, np. między Europą a Azją są trudne, więc co dopiero z kosmitami.

Jednak przez analogię do doświadczeń ziemskich: po odkryciu Ameryki zaczęto ewangelizować Indian, których z początku nie uznawano nawet za ludzi. Czy na tej zasadzie, pomijając praktyczne trudności w komunikacji, można by sobie wyobrazić misje ewangelizacyjne wśród istot pozaziemskich?
Być może tak, choć znając historię misji katolickich w Ameryce Południowej, nie wiem, czy wyszłoby im to na dobre. W odkryciu cywilizacji pozaziemskich widzę natomiast inne wyzwanie dla chrześcijaństwa czy myśli religijnej w ogóle. Gdybyśmy odkryli cywilizację istot rozumnych analogicznie do nas i istoty te nie miałyby żadnego śladu jakiejkolwiek religijności, nawet pierwotnej, to byłby to problem. Teologia chrześcijańska głosi przekonanie, że istota rozumna jest z natury religijna. Ta religijność może się wyrażać w bardzo różnych formach: od religii totemicznych począwszy, aż do religii ksiąg. Jeśli rozumni kosmici nie mieliby religii, to rodziłoby się pytanie, czy Zbawienie ma charakter uniwersalny, czy też zostało skierowane tylko do jednego fragmentu kosmosu i dlaczego właśnie do tego, a nie do wszystkich. Jak pogodzić z tym słowa Biblii o zbawieniu wszechświata jako takiego.

Co oznaczałoby to dla teologii chrześcijańskiej?
Być może należałoby wówczas zdefiniować świat jako ten jego obszar, do którego zostało skierowane objawienie. Jest to nasz świat, czyli Ziemia. Ale z drugiej strony przecież to, że my odkrylibyśmy, że istnieją istotny rozumne bez religijności na jednej planecie, wcale nie oznacza, że w innych obszarach wszechświata nie istnieją jeszcze inne istoty, które jakąś religijność mają. Jeśli w ogóle będziemy w stanie odnaleźć dzięki rozwojowi techniki jakąś formę życia w kosmosie, to nie sądzę, byśmy w dającej się przewidzieć przyszłości zdołali ustalić formę racjonalności tego życia, jego religijności, kultury, struktur socjologicznych etc.

Czy istnieje szansa, by rozważania na temat koncepcji zbawienia istot pozaziemskich zmieniły stosunek do istot żyjących na Ziemi, na przykład zwierząt?
Zdecydowanie powinny. Szkodliwą myślą jest przekonanie, że jesteśmy jedynymi wybrańcami, innych nie ma, a jeśli są, to należy ich wykluczyć z naszego świata. Wykluczyć zwierzęta, przyrodę. Myśl, że gdzieś we wszechświecie mogą istnieć jacyś inni, ogranicza pychę ludzkiej kultury.

Tadeusz Gadacz, jeden z najwybitniejszych polskich filozofów, wykłada w Collegium Civitas, wicedyrektor IFIS PAN, przewodniczący Komitetu Nauk Filozoficznych PAN, był bliskim współpracownikiem ks. prof. Tischnera






















Reklama