Sprawę opisała też holenderska gazeta "Het Laatste Nieuws".

Firma podała, że test rozpoczyna się od pobrania próbki wymazu z jamy ustnej lub nosa pacjenta. Jest ona następnie umieszczana w chipie urządzenia i za pomocą specjalnego skanera sprawdzana jest w niej obecność wirusa.

Reklama

Założyciele firmy informują, że najdłuższą częścią procesu jest pobieranie próbek od pacjenta, a analiza skanerem zajmuje od 10 do 30 sekund. Według nich około 30 osób może zostać przebadanych pod kątem obecności wirusa w ciągu godziny za pomocą urządzenia.

Firma przekazała, że technologia, która nie jest jeszcze gotowa do komercjalizacji, ma potencjał, by wykorzystać ją na szeroką skalę do szybkiego testowania "w dowolnym miejscu na świecie, bez drogich i czasochłonnych urządzeń laboratoryjnych”.

Reklama

Obecnie na całym świecie firmy pracują nad technologiami szybkiego testowania z powodu wyczerpywania się zapasów odczynników medycznych potrzebnych do wykrywania koronawirusa w laboratoriach.