Mam świetną wiadomość dla tych, którzy ukończyli studia z zarządzania i nie mają pracy. Pojawił się niezwykle interesujący projekt, który będzie potrzebował armii specjalistów – chodzi o zapanowanie nad promieniowaniem słonecznym.
To właśnie w zarządzaniu promieniowaniem słonecznym (SRM, Solar Radiation Management) Joseph E. Aldy i Richard Zeckhauser z Uniwersytetu Harvarda widzą szansę na powstrzymanie zmian klimatu. Szczegóły opisali w pracy „Three Prongs for Prudent Climate Policy” (Trzy filary rozsądnej polityki klimatycznej) z marca tego roku. W ich wizji samoloty rozpylają w górnych warstwach atmosfery aerozole (głównie cząsteczki siarki), które odbijają promieniowanie słoneczne, ograniczając średnie temperatury na Ziemi.
Brzmi jak science fiction? Owszem, ale Aldy i Zeckhauser to nie szaleni naukowcy, którzy zbyt długo przebywali na – nomen omen – słońcu, by wpaść na taki pomysł. Ich poglądy to naukowy mainstream.

Kosmiczne lustra

Reklama
I nie tylko naukowy. Badania nad regulowaniem albedo, stosunku światła odbitego do światła padającego na Ziemię, stają się przedmiotem coraz poważniejszego zainteresowania polityczno-biznesowych elit. Od zeszłego roku sponsoruje je miliarder Bill Gates. To oznacza, że geoinżynieria, bo do niej zaliczają się metody manipulowania globalnym termostatem, wkrótce będzie tematem dnia. Komu jak komu, ale założycielowi Microsoftu wyczucia trendów odmówić nie można. Teraz, w pandemii, jest to wyjątkowo wyraziste – to jedna z tych osób, która ostrzegała przed jej wybuchem już lata temu.
Reklama
Gates wsparł SCoPEx, projekt prowadzony na tej samej uczelni, z której wywodzą się Aldy oraz Zeckhauser. Stratospheric Controlled Perturbation Experiment, czyli Kontrolowany Eksperyment Zaburzenia Stratosferycznego, ma poszerzyć wiedzę na temat roli, jaką aerozole mogą odegrać w solarnej geoinżynierii. Polegać ma na wypuszczeniu balonu z dwoma specjalnymi śmigłami, tworzącymi długie na kilometr i szerokie na 100 m strumienie powietrza, do których można dodawać różne gazy i cząsteczki. Balon wzleci na 20 km i wówczas zostanie uwolniona niewielka ilość, bo od 100 g do 2 kg, cząsteczek lodu, węglanów wapnia i siarczanów. „To pierwszy eksperyment tego rodzaju w historii, w którym wprowadza się materiał w górne warstwy atmosfery” – piszą na oficjalnej stronie projektu badacze.
Chociaż brzmi to dość banalnie, banalne nie jest, a budżet eksperymentu to 16 mln dol. Finansowanie badań tego rodzaju jest dziś łatwiejsze nie tylko dzięki Gatesowi. Także Jeff Bezos, szef Amazona, jest ich potencjalnym fundatorem. W lutym tego roku przeznaczył na kwestie klimatyczne 10 mld dol. Mając do dyspozycji tak duże pieniądze, można by realizować nie tylko eksperymenty z balonami, ale i kosmicznymi lustrami. To propozycja Andrew Younga, przedsiębiorcy, który (bez skutku) ubiegał się o nominację prezydencką z ramienia Partii Demokratycznej w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Young chciał, by w górne warstwy atmosfery wystrzelić satelity z wysuwanymi lustrami odbijającymi światło słoneczne. Nie jest to pomysł nowy – idea powstała w latach 80 XX w. w USA, a testowali ją w latach 90. Rosjanie. Bez powodzenia. Na przeszkodzie stanęła niewystarczająco rozwinięta technologia. Ale nawet gdyby nie to ograniczenie, przeszkodą byłyby koszty. Produkcja i uruchomienie sieci luster tworzących cień o powierzchni 100 tys. km kw. kosztowałyby ok. 750 mld dol., a ich funkcjonowanie kolejne 100 mld dol. rocznie.