W latach 2005–2007 PiS (wraz z LPR i Samoobroną) wprowadził wiele ważnych zmian w systemie danin publicznoprawnych. Najwięcej mówi się o najmniej znaczących – o obniżeniu składki rentowej, dzięki czemu pracownicy zyskali nieco większe pensje, i o zniesieniu trzeciej, 40-proc. stawki PIT, co tylko spłaszczyło nasz system podatkowy i sprawiło, że jest progresywny jedynie na papierze.
Jednak najbardziej znaczącym elementem spuścizny po ówczesnych rządach PiS było zwolnienie najbliższej rodziny z podatku od spadków. Dzięki temu nad Wisłą można teraz dziedziczyć fortuny bez oddania fiskusowi nawet złotówki.
Negatywne konsekwencje tej zmiany dopiero przed nami.
Reklama
Nierówno dzielone
Reklama
Dlaczego opodatkowanie spadków jest tak ważne? Bo przekazywanie majątku jest jednym z kluczowych mechanizmów odpowiadających za powstawanie nierówności ekonomicznych – majątkowych i dochodowych. Potomkowie zamożnych rodzin mają ułatwiony start w życie, bo ich rodzice są im w stanie zapewnić lepsze wykształcenie, ekonomiczną stabilność oraz łatwiejszy start zawodowy dzięki sieci kontaktów. Zaś potem jeszcze dziedziczą fortunę – są wielokrotnie uprzywilejowani. Na dodatek nierówności ekonomiczne przeradzają się w inne, np. w polityczne wpływy. A wykorzystywanie uprzywilejowania finansowego do osiągania politycznych celów jest realnym zagrożeniem dla demokracji. Przewaga ekonomiczna wąskiej grupy obywateli może jej zagrażać równie mocno, co zbyt daleko posunięta kontrola sądów przez polityków.