Pański resort przygotował projekt nowelizacji Konstytucji dla nauki, zwanej też ustawą 2.0, obowiązującej zaledwie półtora roku. Zakłada on m.in. utworzenie zewnętrznej komisji do spraw wolności. Pojawiają się obawy, że będzie ona dublowała kompetencje innych organów. Niektórzy twierdzą, że to krok w kierunku upolitycznienia uczelni.
Jest wręcz przeciwnie. Nowelizacja zapobiega upolitycznieniu i ideologizacji uczelni. Jestem rozczarowany, że potrzebna jest taka nowelizacja, ale niestety na uczelniach coraz częściej zdarzają się przypadki ograniczania wolności akademickiej. Skoro tak, to musimy wzmocnić ustawowe gwarancje w tym zakresie dla wszystkich, którzy uczestniczą w debacie naukowej. Uczelnia powinna być miejscem głoszenia różnych poglądów. I moim zadaniem jako ministra jest zapewnić, aby uczeni mogli dzielić się ze studentami swoją refleksją naukową bez obawy, że ktoś na uczelni zamknie im usta.
Projekt zawiera zresztą prosty mechanizm gwarantujący, że nowe przepisy nie posłużą do upolityczniania uczelni. Mam na myśli to, że większość członków komisji powoływać będzie samo środowisko akademickie.
Reklama
Wspomniał pan, że przypadków ograniczania wolności akademickiej jest coraz więcej. Oprócz ostatniej sprawy prof. Ewy Budzyńskiej, której konserwatywne poglądy nie spodobały się studentom, potrafi pan wskazać inne?
Reklama
Niedawno na Śląskim Uniwersytecie Medycznym rozwiązano umowę z wykładowcą, który głosił podobne poglądy jak prof. Ewa Budzyńska. Głośna sprawa prof. Aleksandra Nalaskowskiego z Torunia jest kolejnym przykładem (wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne za publikację felietonu krytycznego wobec środowisk LGBT – przyp. red). Do ministerstwa docierają też sygnały, na szczęście pojedyncze, ze strony wykładowców, którzy skarżą się na nieformalną presję i ograniczenia w wyrażaniu swoich zapatrywań. Parę miesięcy temu zapowiedziałem, że będę bronił prawa do głoszenia poglądów dla wszystkich, także dla tych, z którymi się głęboko nie zgadzam, jak ze zwolennikami gender studies. Liczyłem, że środowisko samo oprze się pokusie ograniczania wolności. Dziś jednak widzę, że nadeszła pora, bym wystąpił w jej obronie.
Jednym z haseł towarzyszących wprowadzaniu Konstytucji dla nauki była większa autonomia uczelni. Czy wprowadzenie zewnętrznej komisji temu nie przeczy?
Wolałbym oczywiście, aby na straży tych wartości stał odpowiedni etos akademicki. Jednak skoro jest on naruszany przez agresywną i kierującą się przesłankami ideologicznymi mniejszość, powołanie organu właściwego w tych sprawach uważam niestety za niezbędne.