Grający w portugalskim FC Porto Moussa Marega z całą pewnością pokazał palec, a prawdę mówiąc oba, kibicom w Guimaraes. Piłkarz nie tylko się nie tłumaczy, ale jeszcze dolewa oliwy do ognia, mówiąc o hańbie kibiców i bezduszności sędziów. Chodziło o to, że grupa kibiców klubu z Guimaraes, w którym kiedyś Marega grał, lżyła czarnoskórego gracza rasistowskimi obelgami i tekstami, a sędzia udawał, że tego nie słyszy. Wściekły piłkarz wulgarnie odciął się kibicom i zszedł z boiska.
Incydent z Maregą wywołał lawinę, która przy awanturze o gest posłanki PiS wygląda jak Alpy wobec Beskidu Małego. Już w dniu wydarzenia rozświergotał się portugalski Twitter – czołowi działacze piłkarscy, politycy i komentatorzy bronili Maregi. Oświadczenia wydali premier oraz prezydent kraju. Media żyją tylko tym tematem, który zepchnął w cień tak ogniskujące emocje sprawy jak głosowanie w sprawie dopuszczalności eutanazji i epidemię koronawirusa. We wtorek odbyła się w parlamencie gorąca debata nad przeciwdziałaniem rasizmowi i przemocy. Gorąca, choć przeciwko rasizmowi byli wszyscy jej uczestnicy poza jednym, który próbował pewnego rodzaju symetryzmu, za co zgodnie został zrugany przez ogół. Dostało się, jak zawsze, ministerstwu edukacji (przecież, w jakiś cudowny sposób, szkoły powinny skutecznie przemienić człowieka w antyrasistowskiego anioła), a także władzom portugalskiego związku piłki nożnej, menedżerom klubu Vitoria Guimaraes. Jak nic, powstanie specjalna komisja.