Oto mamy kolejnego malowanego rzecznika rządu. Dziś już widać, że Paweł Graś został powołany, a stało się to ledwie dwa tygodnie temu, nie po to, aby naprawdę pełnić przypisaną rzecznikowi rolę. Istotą, kolejnego marketingowego zabiegu Donalda Tuska było odcięcie swego szefa gabinetu Sławomira Nowaka od mediów.

Reklama

Złotousty Sławek, uwielbiający media, okazał się człowiekiem zbyt gadatliwym. Zwłaszcza kiedy nie trzeba. Inaczej mówiąc, jeśli czasami milczał, to akurat nie w tych miejscach, gdzie było to konieczne. A tam, gdzie akurat należało, dawał upust swoim werbalnym talentom. Zresztą nie tylko on był zbyt wylewny. Również niektórym ministrom zdarzało się ostatnio mówić o kilka słów za dużo, choćby ministrze Andrzejowi Czumie. Graś miał więc zneutralizować zagrożenie, jakie czyhało w niewyparzonych wypowiedziach do mediów niektórych przedstawicieli rządu. Najwyraźniej Donald Tusk uznał, że najlepiej będzie, jeśli na razie i Paweł Graś będzie milczał. No bo cóż. Nie może sączyć do uszu opinii publicznej obrazu o pozytywnych dokonaniach ekipy rządowej kierowanej osobiście przez premiera i jego niezastąpionego zastępcę Grzegorza Schetynę.

Bo żadnych osiągnięć żadnych nie widać. A co, może ma tłumaczyć powody, dla których zbrojeniówka, ale też inne zakłady w kraju wyszły dziś na ulice?