Wicepremier Waldemar Pawlak powinien wyjaśnić, czy zarzuty, jakie stawia mu DZIENNIK, są prawdziwe. Czy jest postacią uczciwą?
Nie wiem i nie mnie to osądzać. Z tego, co napisali autorzy wczorajszego artykułu w DZIENNIKU, widać, że pan premier ma słabość do układów rodzinno-towarzyskich, w które wciąga tylko "swoich". Nie chcę wchodzić w życie osobiste premiera Pawlaka, bo od dawna wiemy, że skutecznie otacza je tajemnicą. Jednak dobrze byłoby, gdyby osoby z nim związane nie czerpały żadnych korzyści z państwowych pieniędzy i układów. Dlatego na pytanie, czy w rzeczywistości tak się działo, powinny odpowiedzieć odpowiednie służby. Powinna się tym również zająć Julia Pitera, która jako minister w rządzie Donalda Tuska odpowiada za walkę z korupcją, a więc jest najwłaściwszą osobą do wyjaśniania tego typu zależności.

Reklama

>>> Pawlak tkwi po uszy w nepotyzmie – piszą dziennikarze śledczy DZIENNIKA

Natomiast to, że premier nie korzysta z ochrony BOR, nie jest może najmocniejszym zarzutem. Waldemar Pawlak mieszka przecież w Żyrardowie, stamtąd dojeżdża codziennie kolejką do pracy i nie widzę w tym nic złego. Dlatego zarzuty, że chowa się przed ochroniarzami, bo ukrywa w ten sposób jakieś ciemne interesy, są dosyć śmieszne. Być może chroni on w taki sposób własną prywatność, a do tego ma przecież prawo. Kiedyś jeździł do pracy podrasowanym polonezem , to teraz przynajmniej jeździ do Warszawy podmiejską kolejką.

Od dawna wiemy, że w PSL powiązania rodzinne odgrywają bardzo dużą rolę – zwłaszcza wtedy, gdy partia ta ma wpływ na sprawowanie ważnych urzędów państwowych. Nie raz dziennikarze wytykali ludowcom sposób obsadzania stanowisk np. w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, KRUS czy Agencji Rynku Rolnego i podobnych im instytucjach, przez wujków, braci, czy siostry działaczy tej partii. Także zarzuty, że mama wicepremiera zajmuje się prowadzeniem fundacji, są o tyle poważne, o ile rzeczywiście dochodziło przy jej prowadzeniu do jakichś nieprawidłowości. Jednak odwoływanie się przy tej okazji przez niektórych komentatorów do faktu, iż ma ona 71 lat i jest kobietą, jest zarzutem nieco seksistowskim. Przecież gdyby dotyczyło to 70-letniego mężczyzny, a takim jest np. obecny premier Włoch Silvio Berlusconi, który ma 73 lata, nikt nie zwróciłby na to uwagi. Być może mama Waldemara Pawlaka zna się na tym, co robi i jest w tym bardzo dobra? Problemem jest przecież to, czy w jej działalności i w ich wzajemnych powiązaniach biznesowych nie dochodzi do nadużyć.

Reklama

Dziś politycy są tym wszystkim zdumieni – natomiast politycy PO nieco tę sprawę bagatelizują, choć rzecznik rządu domaga się wyjaśnień od wicepremiera Pawlaka. Nie wiem, jakie będą polityczne skutki ujawnienia tej historii. Widzę natomiast pewien wzrost w sondażach PSL, który nastąpił po ogłoszeniu pomysłów Pawlaka w sprawie unieważniania opcji walutowych. Mam natomiast nadzieję, że premier Donald Tusk poprosi Waldemara Pawlaka na rozmowę w cztery oczy, podczas której wicepremier wyjaśni mu kulisy swojej działalności. Jeśli jednak okaże się, że to, co robi szef PSL, jest niezgodne z prawem, powinien zostać zdymisjonowany. Premier powinien to uczynić, nie bacząc na fakt uczestnictwa we wspólnej koalicji rządowej z PSL i mając w pamięci niedawną, błyskawiczną dymisję Zbigniewa Ćwiąkalskiego z funkcji ministra sprawiedliwości.