Handel ustawami między PO a PSL specjalnie mnie nie dziwi. Ta koalicja od początku obciążona była grzechem pierworodnym. Obiecała społeczeństwu umowę koalicyjną, która jednak nigdy nie powstała. To jedyny rząd dużego państwa w Europie, który nigdy nie powiedział ludziom, jaki właściwie ma program. I to dlatego w koalicji mogą toczyć się nieustanne targi: która ustawa, kiedy i jakim kosztem.

Gdyby był program, rząd musiałby się z niego rozliczać. A wyborcy mieliby prawo wiedzieć, w jakim stopniu został zrealizowany. Skoro go nie ma, koalicja nie ma obowiązków i zahamowań. Nikt nie ma też prawa protestować, bo w końcu żadne zobowiązanie nie zostało naruszone.

Handlowanie ustawą o finansowaniu partii za tzw. ustawę o opcjach pokazuje, że dla polityków PO i PSL nie liczy się prawo i jego konsekwencje. Liczą się tylko targi i przepychanki. I to jest właśnie karygodne.

Co gorsza Platforma, zasłaniając się kryzysem i ciężką sytuacją w kraju, tak na prawdę stara się najzwyczajniej w świecie osłabić opozycję. Po to, by nikt nie miał odwagi wytykać jej słabości.









Reklama